W trakcie mistrzostw świata piłkarzy ręcznych więcej niż o wyniku Polaków mówiło się o zachowaniu Kamila Syprzaka. W weekend związek poinformował, że lider kadry samowolnie opuścił zgrupowanie, co skutkowało nałożeniem na niego kary dyscyplinarnej.
Zawodnik w swoim oświadczeniu na portalu X zaznaczył jednak, że decyzję o wyjeździe konsultował z trenerem Marcinem Lijewskim. Syprzak podkreślił, że jego klub, Paris Saint-Germain, poprosił o pilny powrót zawodnika w celu dokładniejszego rozpoznania urazu i przeprowadzenia rehabilitacji.
"Ze względu na niemożność prowadzenia profesjonalnej rehabilitacji mojego urazu i fakt, że nie mógłbym wystąpić w ostatnich spotkaniach reprezentacji na MŚ, sztab szkoleniowy został poproszony przez Paris Saint-Germain o mój jak najpilniejszy powrót do klubu" - twierdził Syprzak.
Wyjaśnienia kołowego nie przekonały jednak Artura Siódmiaka. Legenda polskiej piłki ręcznej, który w reprezentacji rozegrał 133 spotkania i zdobył z nią srebrny oraz brązowy medal mistrzostw świata, ostro ocenił zachowanie jednego z liderów obecnej kadry.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dementuje. "Muszę zmienić to, co jest na Wikipedii"
- Zasłanianie się kontuzją, samowolne oddalenie się z reprezentacji powinno być piętnowane. (...) Będę apelował o bardzo surową karę i konsekwencje dla Kamila. A co do reprezentacji, myślę, że jego przygoda powinna być zakończona - powiedział Siódmiak w studiu Viaplay.
Sportowo to nie były udane mistrzostwa świata dla polskich piłkarzy ręcznych. Podopieczni Marcina Lijewskiego nie awansowali z grupy i pozostała im walka w Pucharze Prezydenta.
Ostatecznie Biało-Czerwoni wygrali puchar pocieszenia, ale w bardzo słabym stylu. Na koniec mistrzostw męczyli się z pół amatorską drużyną USA i zwyciężyli dopiero po rzutach karnych (24:22).
Ale płockie standardy z człowieka nigdy...
I żadna Barcelona czy Paryż tego nie zmieni.