Dziwna decyzja trenera. Mógł pomóc bardziej

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Kinga Lemiech i Hanna Rycharska
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Kinga Lemiech i Hanna Rycharska

Mecz z rangi tych za 6 punktów dla Młynów Stoisław Koszalin. Przyjezdne powinny to spotkanie z Sośnicą Gliwice wygrać dużo wcześniej. Zrobiły to dopiero po rzutach karnych 9:8. Nie pomógł trener, który podjął dziwną decyzję przed końcem spotkania.

Do małego incydentu doszło przed pierwszym gwizdkiem zawodów. Daria Butumo, czyli najnowszy nabytek Młynów Stoisław, znalazła się w protokole przedmeczowym. Gospodynie postanowiły to sprawdzić. Chciały wiedzieć, czy zgłoszenie Ukrainki nastąpiło prawidłowo. Jej nazwisko ostatecznie nie zostało wykreślone.

Przyjezdne ten fakt trochę podrażnił. Nie dość, że koszalinianki dobrze wyglądały w defensywie, to jeszcze zgadzał się wynik - 5:1. Świetną robotę wykonywała między słupkami Alicja Klarkowska. O dziwo, to ona rozpoczęła to spotkanie w wyjściowej "siódemce". Jeszcze przed kwadransem widowisko popsuły same zawodniczki. Zwłaszcza gliwiczanki pod względem liczby strat.

Gospodynie przez 25 minut zdobyły tylko 6 bramek. Niemoc tego zespołu w ataku była co najmniej niezrozumiała. Jeśli miejscowi kibice myśleli, że będzie lepiej, to musieli uzbroić się w cierpliwość, poczekać na drugą połowę, a przede wszystkim liczyć na spuszczenie z tonu przez Klarkowską (50 proc. obron). Ta rozgrywała mecz życia.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dementuje. "Muszę zmienić to, co jest na Wikipedii"

Koszalinianki wyraźnie poczuły, że mają szansę zrobić w Gliwicach dobry wynik. U siebie przegrały bardzo wysoko, bo aż 19:28. Sośnica podniosła się z impasu. Zbliżyła się do Młynów na 2 trafienia (16:18), a potem nawet wyrównała. Przyjezdnym nie pomogło, że gliwiczanki przez ponad 60 sekund musiały sobie radzić w podwójnym osłabieniu. Mało tego, koszalinianki przegrały ten fragment 0:1.

W 51. minucie Butumo zadebiutowała. Pojawiła się jednak na kole, a nie na swojej nominalnej pozycji. Długo jednak nie pograła. Tymczasem rezultat na tablicy świetlnej w tamtym czasie kazał przypuszczać, że mecz może zakończyć się rzutami karnymi. Dziwną decyzję podjął Dmytro Hrebeniuk, który dopiero na 6 sekund przed końcem poprosił o czas. Młyny miały akcję na wygranie spotkania, ale tego nie wykorzystały.

Rzuty karne to już rollercoaster. Lepiej wytrzymały je przyjezdne, które w drugiej serii  wykonywały je już perfekcyjnie.

ORLEN Superliga Kobiet, 13. kolejka:

SPR Sośnica Gliwice - Młyny Stoisław Koszalin 25:25 (8:13) k. 8:9

Sośnica: Kubisztal, Kordowiecka, Musakova - Bancilon 4, Guziewicz 2, Dorsz 3, Leśniak, Dmytrenko 5 (0/1), Kostuch 5 (1/3), Byzdra 4, Skubacz, Strózik 2, Walus, Kozimur.
Karne: 1/4.
Kary: 10 min. (Dmytrenko - 4 min., Skubacz, Strózik, Kozimur - 2 min.).

Młyny Stoisław: Klarkowska - Jura, Haric 1, Koper 7 (2/3), Szynkaruk, Rycharska 5, Lasek 1, Furmanets 5, Lemiech 4, Aydin 2 (0/1).
Karne: 2/4.
Kary: 8 min. (Haric, Koper, Rycharska, Lemiech - 2 min.).

Sędziowie: Chrzan, Janas.
Widzów: 100.

Komentarze (0)