Demolka w meczu Polska - Austria. Tu nie było czego zbierać

PAP / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto (po prawej)
PAP / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Arkadiusz Moryto (po prawej)

Ostatni raz przegraliśmy z Austrią w czerwcu 2003 roku. W kwalifikacjach do ME 2004 padł wynik 24:30. Przed pierwszym meczem 4 Nations Cup w Płocku były pewne obawy. Niepotrzebnie. Polacy mocno rozbudzili nasze apetyty.

Jeśli spojrzeć całościowo, to bilans spotkań z Austrią przemawiał na korzyść Biało-Czerwonych. Do tej pory rozegraliśmy z nią 23 mecze, z czego 16 wygraliśmy, raz zremisowaliśmy i 6-krotnie schodziliśmy z parkietu jako pokonani. Historię spotkań z tym przeciwnikiem rozpoczęliśmy 26 stycznia 1963 roku, kiedy to w Wiedniu pokonaliśmy ich 14:10.

W Płocku podopieczni Marcina Lijewskiego rozkręcali się stosunkowo wolno. Naszą mocną stroną był na kole Kamil Syprzak. Warunki fizyczne robiły swoje. Jeśli już zdołał chwycić piłkę, to potem nie sposób było go zatrzymać. Po drugiej stronie parkietu najwięcej problemów sprawiał nam Janko Bozovic. W ciągu 20 minut gry dorobił się aż 5 bramek (9:9).

Szkoda, że na trybunach widać było dużo pustych krzesełek. Ci, co przyszli, nie mogli jednak narzekać. I jedni, i drudzy starali się grać na poważnie. Co warte podkreślenia, Polacy nie tracili w głupi sposób piłki. Szybkimi podaniami rozrzucali defensywę Austriaków. Swoistą nowością był fakt, że rzuty karne nie stanowiły dla nas żadnego problemu.

ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży

Po zmianie stron rządzili już tylko Polacy. Między słupkami zjawił się Marcel Jastrzębski i zrobił różnicę. Przyjezdnym zupełnie nie opłaciło się ryzyko, jakie podjęli. Drugą część właściwie od początku rozgrywali bez swojego bramkarza. Zastąpił go drugi kołowy (7 na 6 w polu gry). Odbiło się to na tablicy z wynikiem - 23:16.

Jeszcze większe brawa należały się za postawę graczy w obronie. Tam kapitalną pracę wykonywał Michał Olejniczak i to pomimo tego, że na kwadrans przed końcem był zagrożony czerwoną kartką. Właściwie nie mieliśmy słabych punktów. Biało-Czerwonym się chciało. Nawet przy bardzo wysokim prowadzeniu. Austria została rozbita.

Polacy rozbudzili nadzieję na dobry występ w mistrzostwach świata. W Płocku zaprezentowali naprawdę solidny handball. Sprawdził się eksperyment z nominalnym prawym skrzydłowym na prawym rozegraniu.

4 Nations Cup 2025, 1. kolejka:

Polska - Austria 31:19 (16:13)

Polska: Ligarzewski, Jastrzębski, Morawski - Przytuła, Jędraszczyk 1, Olejniczak 2, Paterek 6 (3/3), Pietrasik 3, Czuwara 2, Syprzak 4, Moryto 3, Marciniak 1, Gębala, Będzikowski 1, Czapliński 2, Wojdan 2, Papina 2, Rogulski 2.
Karne: 3/3.
Kary: 4 min. (Olejniczak - 4 min.).

Austria: Bergmann, Kaiper, Mostl - Mahr 1, Bozović 5, Albek 1, Frimmel 3 (1/1), Belos 1, Herburger 1, Schweighofer, Zivkovic 1, Wagner 3, Nigg 1, Kofler, Hutecek 1, Lastro 1, Miskovez.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Frimmel, Herburger, Miskovez - 2 min.).

Sędziowie: M. Orzech i R. Orzech.

Komentarze (4)
avatar
Bron-ka
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedna jaskółka wiosny nie czyni . Realna ocena przyjdzie w meczach o stawkę . Zwycięstwo cieszy , ale do huraoptymizmu daleko . 
avatar
Tomasz Kowalicki
5 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
piotr9990
14 h temu
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Jaki lepszy Czas oczekiwania trzeba realizacji patrzec 
avatar
Tennyson
15 h temu
Zgłoś do moderacji
8
0
Odpowiedz
Lepszy czas musi kiedy wreszcie nadejść, choć Kamil dobrze gada, że to nadal nie ten sam zespół, co 10 lat temu, więc z oczekiwaniami trzeba bardziej realnie.