Zlekceważyli rywala w Pucharze Polski? "Nikt się nie przyzna"

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Stanisław Gębala w akcji
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Stanisław Gębala w akcji

Do niemałej niespodzianki doszło we wtorek w Gorzowie, gdzie miejscowa Rajbud Stal podejmowała w 2. rundzie eliminacji Orlen Pucharu Polski MKS Zagłębie Lubin. Goście przegrali 34:36, tym samym odpadając z rozgrywek. Po meczu padły cierpkie słowa.

Już po pierwszej połowie widać było, że gospodarze nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Grająca w Lidze Centralnej drużyna Oskara Serpiny prowadziła z występującymi w ORLEN Superlidze Mężczyzn lubinianami 19:16.

- 19 bramek... my w Ekstraklasie nie tracimy tyle w jednej połowie. Z czego to wynikało? Nie jestem do końca pewien. Prawdopodobnie nikt się nie przyzna, że zlekceważył przeciwnika, ale prawdopodobnie tak właśnie było. Rozpoczynając od trenera, aż po zawodników. Każdy w głębi myślał, że to będzie łatwy mecz, bo liga niżej, ale niestety okazało się inaczej. Stal wyszła bardzo ambitnie, super walczyli i pokazali, że mogą wygrać ten mecz - mówił bez ogródek Stanisław Gębala.

Dla rozgrywającego był to nieco sentymentalny powrót. W Rajbud Stali Gorzów grał bowiem w sezonie 2016/2017, jeszcze za czasów I ligi. - Nic się nie zmieniło w tej hali. Trochę liczyłem, że zagramy w nowej arenie, bo osobiście chciałem ją zobaczyć, ale niestety się nie udało. Hala przy Szarych Szeregów przywołuje wspomnienia. Bardzo miło tutaj wrócić - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Gorzowianie nie grają jednak w Arena Gorzów ze względów finansowych. To oczywiście pokłosie problemów żużlowej sekcji Stali. Zdenerwowany po wtorkowym meczu był trener MKS Zagłębia Lubin. - Przede wszystkim, gratulacje dla zespołu gospodarzy. Zagrali dobre zawody. Próbujemy trenować na treningach, wyrabiać pewne sytuacje meczowe. Nie można wziąć joysticka i sterować zawodnikiem. Jeżeli ma to zrobić, a nie robi, to jest z nim problem. A jaki? Będziemy na pewno o tym rozmawiali. Na gorąco na pewno nie ma sensu. Trzeba to przeanalizować, zobaczyć. Wygrała drużyna lepsza na ten moment - komentował po spotkaniu Jarosław Hipner.

Drużyna z Dolnego Śląska była faworytem tej rywalizacji. Zespół z Gorzowa zaprezentował się jednak bardzo dobrze na tle rywala, chcąc się pokazać w Orlen Pucharze Polski. Dużo pomogła świetna postawa bramkarzy. Choć rozgrywki pucharowe często nie są priorytetem zespołów superligowych, to szkoleniowiec uważa, że taka porażka nie powinna się im przytrafić.

- Nie można powiedzieć, że z urzędu mamy wygrywać mecze. Powinniśmy to wygrać, bo jesteśmy w lidze wyżej, ale drużyna Gorzowa wykazała się większym charakterem, większą zadziornością. My tego nie zrobiliśmy. Trzeba tworzyć w głowie chęć zwycięstwa. Nie ukrywam, że liga jest dla nas ważniejsza niż puchar, ale to nie znaczy, że mieliśmy przegrać mecz - zakończył Hipner.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty