Po udanej inauguracji Energa MKS Kalisz przegrał dwa kolejne spotkania w Orlen Superlidze. Na przełamanie liczył w 4. kolejce, kiedy to do ich miasta przyjechał Energa MMTS Kwidzyn. Wobec tego doszło do energetycznych derbów z uwagi na posiadanie identycznego sponsora.
Na początku meczu obie drużyny były bardzo skuteczne w ofensywie, a co za tym idzie nie błyszczały w defensywie. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu 5 minut padło 10 bramek (5:5).
Wówczas lepiej prezentować zaczęli się przyjezdni. Efektem tego było trzybramkowe prowadzenie w 11. minucie meczu (8:5). Jednak przerwa na życzenie szkoleniowca miejscowych przyniosła efekt, bo w 20. min. MKS doprowadził do remisu 12:12, a konkretnie dokonał tego Dawid Molski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Po pierwszej połowie bardziej zadowolony mógł być MMTS, lecz prowadzenie 18:17 niczego nie przesądzało. Zwłaszcza że po zmianie stron miejscowi byli w stanie wrócić na prowadzenie i to dwubramkowe (23:21).
Na 11 minut przed końcem po raz kolejny w tym spotkaniu był remis (24:24). Tyle tylko, że kaliszanie zaczęli powoli budować przewagę. Najpierw odskoczyli na trzy trafienia (28:25), a później bramka Bartosza Kowalczyka dała im jeszcze większą przewagę (31:26).
Wówczas kwidzynianom pozostały jedynie trzy minuty, przez które odwrócenie wyniku graniczyłoby z wielkim cudem. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bo gospodarze utrzymali pięciobramkową przewagę i ostatecznie byli górą w tej potyczce (34:29).
ORLEN Superliga mężczyzn, 4. kolejka:
Energa MKS Kalisz - Energa MMTS Kwidzyn 34:29 (17:18)