Wisła z kolejną porażką w Lidze Mistrzów. Chwilowe zrywy to za mało

Getty Images / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Michał Daszek
Getty Images / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Michał Daszek

Orlen Wisła Płock poniosła drugą porażkę w Lidze Mistrzów. Najlepsza drużyna poprzedniego sezonu polskiej ligi przegrała 26:28 z Dinamem Bukareszt. Drużyna Xaviego Sabate nie wykorzystała atutu własnej hali i zawiodła szczególnie w drugiej połowie.

Orlen Wisła Płock rywalizację w Lidze Mistrzów rozpoczęła przed tygodniem. Zawodnicy Xaviera Sabate na inaugurację zmierzyli się na wyjeździe ze Sportingiem CP i nie mają najlepszych wspomnień z tego spotkania. Nie byli bowiem w stanie dotrzymać kroku rywalom i musieli pogodzić się z porażką 29:34.

W drugiej kolejce mistrzowie Polski mieli po swojej stronie atutu własnej publiczności. Do Orlen Areny w Płocku zawitało bowiem Dinamo Bukareszt, które na otwarcie LM pokonało pewnie 37:28 duńską Fredericię Handbold Klub. To mogło stawiać przyjezdnych w roli faworytów, choć płocczanie z pewnością nie zamierzali łatwo oddawać zwycięstwa we własnej hali.

Pierwsza bramka padła w 2. minucie, a jego autorem był Frederik Ladefoged Blazejewicz. Choć po chwili z rzutu karnego wyrównał Przemysław Krajewski, rywale zdołali odskoczyć na dwa trafienia. W kolejnych fragmentach spore role w obu ekipach odgrywali bramkarze, którzy zanotowali kilka udanych obron. Goalkiperzy nie mieli jednak wsparcia kolegów z pola, którzy popełniali łatwe błędy.

ZOBACZ WIDEO: Invest in Szczecin Open zamieni się w turniej ATP 250? Dyrektor odpowiada

Minuty upływały, a szczypiorniści Wisły nieskutecznie starali się doprowadzić do remisu. Kolejne obrony notował Vladimir Cupara, na którym rzuty gospodarzy nie robiły większego wrażenia. TO sprawiło, że w 14. minucie rywale odskoczyli na 8:5, a wszystko za sprawą bramki Haniela Langaro. Niedługo później była szansa na trafienie kontaktowe, ale zakończyło się na tym, że ekipa z Bukaresztu odskoczyła na cztery bramki.

Przewaga rywali utrzymała się w późniejszym czasie, ale decydujące minuty należały do gospodarzy. Płocczanie wykorzystali przestój w grze rywali i zniwelowali stratę. Po przechwycie i celnym trafieniu przez ponad połowę boiska Leon Susnji wyszli na 11:12 i takim właśnie wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.

Już w 32. minucie na tablicy wyników pojawił się remis, a wszystko za sprawą efektownego trafienia Zoltana Szity. Choć po chwili miejscowi mogli po raz pierwszy w tym meczu objąć prowadzenie, Cupara zatrzymał karnego wykonanego przez Krajewskiego. Odpowiedź rywali była niestety bardzo dotkliwa, bowiem dwa trafienia Haukura Thrastarsona pozwoliły im wrócić na czoło.

W 41. minucie szczypiorniści z Bukaresztu odskoczyli na 16:13, a wszystko za sprawą kolejnej bramki Blazejewicza. Płocczanie zaczęli sprawiać wrażenie, jakby nie mieli pomysłu na grę, a dodatkowo mieli problemy ze skutecznością. W efekcie przewaga rywali wzrosła do czterech trafień.

Naprzemienne powiększanie dorobku bramkowego nie było korzystne z punktu widzenia gospodarzy. W 53. minucie powiało jednak optymizmem, a wszystko za sprawą trafienia Mitji Janca na 22:20 z punktu widzenia miejscowych. Niestety tylko na chwilę. Dinamo w końcowych fragmentach odskoczyło na pięć trafień i mimo zrywu gospodarzy w ostatnich minutach ze zwycięstwa 28:26 cieszyli się rywale.

Liga Mistrzów: 

Dinamo Bukareszt - Orlen Wisła Płock 28:26 (12:11)
Dinamo: 

Cupara, Iancu - Vujović 1, Djukić 1, Blazejewicz 3, Thrastarson 4, Langaro 3, Gomes 2, Garcia 3, Kasparek 5, Rosta 1, Akimienko 1, Lumbroso 1, Zein 3. 
Karne: 0/1
Kary: 6 min.

Wisła: Hallgrimsson, Alilović - Daszek 7, Piroch, Janc 2, Sunja 2, Zarabec 2, Fazekas 2, Krajewski 1, Terzić, Dawydzik 4, Mihić 2, Szita 4.
Karne: 2/5
Kary: 4 min.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty