Do tej pory Industria Kielce nigdy nie wygrała z Paris Saint-Germain HB na ich terenie. Nadzieja na zmianę tego była w czwartek (22 lutego), jednak gdy okazało się, że mistrz Polski przystąpi do meczu bez żadnego nominalnego obrotowego, szansa na to mocno zmalała.
Od dłuższego czasu kontuzjowani są Artsiom Karalek i Tomasz Gębala. Do nich dołączył jeszcze Nicolas Tournat, który na treningu przed wyjazdem do Francji zerwał więzadło w stawie skokowym. Przez to w rolę kołowego wcielić się musiał inny zawodnik.
Na kole wystąpił Dylan Nahi i trzeba przyznać, że spisał się solidnie. Zdobył cztery bramki i był drugim najskuteczniejszym graczem Industrii, która w Paryżu przegrała aż 26:35 (relacja TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
- Gra bez Nicolasa Tournata jest naprawdę trudna, mimo że mieliśmy dobre akcje. Musieliśmy grać z Dylanem na linii, a przeciwko ich obronie jest to prawie niemożliwe. Jestem oczywiście rozczarowany, ale też bardzo wdzięczny moim zawodnikom za ich grę - podsumował mecz szkoleniowiec mistrza Polski Tałant Dujszebajew, którego cytuje oficjalna strona EHF.
Początek spotkania był udany dla kielczan. Pomógł w tym Sandro Maestrić, który otrzymał szansę od pierwszej minuty i szybko odwdzięczył się udanymi interwencjami.
- Trener Tałant Dujszebajew powiedział mi wcześniej, że zagram od pierwszej minuty w Paryżu. To był bardzo trudny mecz. Graliśmy przecież bez kołowych Nicolasa Tournata, Artsema Karaleka i Tomasza Gębali - przyznał Chorwat, cytowany przez oficjalną stronę klubową.
Bramkarz, który dołączył do Industrii w sezonie 2023/24, był w szoku po tym, co wydarzyło się w końcówce. - Walczyliśmy dobrze przez 54. minuty. W ostatnich sześciu nie wiem co się stało i czemu przegraliśmy je 0:6.
O ostatnich akcjach wspomniał również drugi trener kielczan Krzysztof Lijewski. Ten jednak był zadowolony z postawy zespołu, który był mocno osłabiony, grając bez nominalnego obrotowego.
- Do 54. minuty nasi podopieczni grali bardzo dobrze i możemy być z nich dumni. Walczyli świetnie. Mimo tylu kontuzji, przecież graliśmy bez nominalnych kołowych, bez szefa obrony Tomasza Gębali i ten mecz był na styku. W ostatnich sześciu minutach zanotowaliśmy kilka strat z rzędu i oddawanie rzutów z nieprzygotowanych pozycji powodowało, że Andreas Wolff zostawał sam na sam z atakującym zawodnikiem PSG. Czasami też przeciwnicy zdobywali gole do pustej bramki, bo graliśmy o osłabieniu - podkreślił były szczypiornista.
Przez to z wyrównanego spotkania zrobiła się dominacja ze strony Francuzów, którzy wykorzystali problemy swoich rywali. - Szkoda, bo to psuje obraz tego meczu, na taką porażkę nie zasłużyliśmy. Było kilka dobrych momentów, na których chcemy budować przyszłość. Ale było też parę złych akcji. Chcieliśmy podtrzymać tempo i agresję w obronie. Ale przegraliśmy prostymi błędami w ataku. Paryżanie zamknęli mecz po kontratakach - podsumował Lijewski.