Spotkanie przez niemal całe sześćdziesiąt minut prowadzone było na styku. Kilka minut po przerwie lublinianki zdołały wyjść nawet na prowadzenie. Radość jednak nie trwała zbyt długo, bo gospodynie nie dość, że wyrównały, to jeszcze odskoczyły na trzy punkty. - Żal tej końcówki. Straciłyśmy prowadzenie, a rywalki nam uciekły - mówiła po meczu rozgoryczona Izabela Puchacz, zdobywczyni 5 punktów.
Trzeba przyznać, że mimo porażki zawodniczki SPR-u spisywały się bardzo dzielnie. Walczyły do ostatnich sekund i jakby nie patrzeć, osiągnęły korzystny rezultat. Trzy bramki bowiem w rewanżu we własnej hali można odrobić bardzo szybko. - To był bardzo ciężki mecz, który kosztował nas mnóstwo sił. Czujemy niedosyt, bo po dobrych okresach gry, przydarzały nam się momenty dekoncentracji. Sporo problemów sprawiła nam obrona rywalek - mówiła Puchacz.
Czasu na regenerację sił nie będzie zbyt wiele, gdyż rewanż odbędzie się już 8 listopada w Lublinie. Początek o godzinie 18.00. – Gorąco liczymy, że kibice wesprą nas swoim dopingiem. Jesteśmy w stanie wyeliminować Alcoa z pucharów - zachęca 35-letnia zawodniczka.