Przed rozpoczęciem mistrzostw spodziewano się, że ostatniemu spotkaniu Polaków w MŚ 2023 będą towarzyszyć większe emocje. Jeśli po drodze udałoby się pokonać Hiszpanię lub Słowenię, to stawką byłyby przynajmniej szanse na kwalifikacje olimpijskie. Kilka dni temu Biało-Czerwoni pożegnali się z nadziejami na pierwszą dziesiątkę, zostały im jedynie potyczki o honorowe pożegnanie z turniejem i pozycje 13.-16. To wynik poniżej oczekiwań, ale chyba realnie odzwierciedlający aktualne miejsce Polaków w świecie piłki ręcznej.
Więcej niż o samej rywalizacji z Iranem mówiło się o przyszłości. Kontrakt selekcjonera Patryka Rombla wygaśnie wraz z końcem turnieju, zespół nie spełnił postawionego celu (ćwierćfinał). Dyskusje o jego dalszej pracy rozpoczęły się zresztą już po I rundzie w Katowicach, gdzie Polacy zupełnie zawiedli w najważniejszym spotkaniu ostatniego czterolecia ze Słowenią. Sam Rombel zdawał sobie sprawę, że siedzi na gorącym krześle, ale - jak mówił nam na kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem - nie zaprzątał sobie tym głowy. Jeśli rzeczywiście Rombel opuści stanowisko, to na koniec zdołał poprawić swój bilans. Tyle z plusów, bo to zdecydowanie nie był wybitny występ Biało-Czerwonych.
Polacy próbowali dać trochę radości kibicom, którzy wprawdzie nie wypełnili szczelnie Tauron Areny, ale do samego końca żywiołowo reagowali na wydarzenia. Dużo swobody miał Ariel Pietrasik i korzystał ze swojej mocy rzutowej, odnajdywał się nawet na prawej stronie. Kilka bramek Irańczycy po prostu podarowali swoją niefrasobliwością. Zamiast jednak odskoczyć na bezpieczny dystans, Polacy dali się Irańczykom rozkręcić.
Może to też kwestia zmian, bo Rombel mocno rotował siódemką. Dał zadebiutować na turnieju Dawidowi Dawydzikowi, sprawdzał na prawej stronie praworęcznych rozgrywających, Piotra Jędraszczyka zluzował trochę Maciej Pilitowski. Pomimo wszystko, łagodnie ujmując, Polacy nie zachwycili. Swojego dnia w bramce nie miał Mateusz Kornecki, z dobrych pozycji mylili się Szymon Sićko i Arkadiusz Moryto (1/4), brakowało skuteczności z karnych. Gdyby naprzeciwko stał lepszy rywal i Irańczycy zamieniliby swoje okazje na bramki, to mecz mógł się skończyć nerwówką.
Przewaga niepokojąco topniała, z sześciu bramek pozostały trzy, a po polskiej stronie nie było pomysłu na finalizację akcji. Zupełnie zawodziła skuteczność, irański bramkarz pracował na tytuł bohatera. Dobrze chociaż, że Adam Morawski ratował z opresji, bo mogło skończyć się wstydliwym wynikiem na pożegnanie mistrzostw. Jeśli mecz z Iranem miał przekonać oponentów Patryka Rombla, to chyba tak się nie stało. Zwycięstwo cieszy, styl już niekoniecznie.
Z Krakowa, Marcin Górczyński WP SportoweFakty
Iran: Siavoshishahenayati (13/36 - 36 proc.), Rahimi, Sarpoushi - Kabirianjoo 1, Yadegaridehkordi 2, Moosavi, Heidari 2, Oraei 6, Benhamnia, Kazemi 2, Masoudi, Kiani 1, Samsami, Sadeghi 6, Sadeghzadeh 2, Kouhzad.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min. (4 min. Moosavi, 2 min. Kabirianjoo, Samsami).
Polska: Kornecki (5/21 - 24 proc.), Morawski (5/11 - 45 proc.) - Chrapkowski, Dawydzik 1, Daszek 2, Jędraszczyk 3, Komarzewski, Walczak 1, Sićko 2, Pietrasik 6, Czuwara 1, Pilitowski 3, Moryto 3, Krajewski 3, M. Gębala 1, T. Gębala.
Karne: 3/5.
Kary: 4 min. (2 min. T. Gębala, M. Gębala).
ZOBACZ:
Coraz mniej niewiadomych w polskiej grupie
Duże zaskoczenie w kobiecej piłce ręcznej