Cudu nie było. Spokój Norwegów. Czekają na ruch rywala

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: Petter Overby
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: Petter Overby

Norwegia nie pozwoliła sobie na żadną sensację w mistrzostwach świata w piłce ręcznej. W katowickim Spodku rozbili Katar (30:17). Zostali liderem grupy. Teraz czekają na ruch rywala, który ma dla nich ogromne znaczenie.

Norwegowie zmierzyli się z jedną z najsłabszych ekip w grupie III polsko-szwedzkich mistrzostw świata, Katarem. Do tej pory wszystkie mecze rozstrzygali na swoją korzyść. Nie mogli sobie jednak pozwolić na żadną wpadkę, bo po piętach depczą im Niemcy.

Drużyna ze Skandynawii od pierwszego gwizdka włączyła wysoki bieg. Ogromne wsparcie dawał między słupkami Torbjorn Bergerud oraz obrońcy. Katarczycy nie potrafili nawet dojść do dobrej pozycji rzutowej, nie mówiąc już o trafieniu. Pierwszą bramkę dopisali na swoje konto dopiero w 8. minucie przy stanie 0:5 po rzucie z lewego rozegrania Ameena Zakkara.

Wysokie tempo meczu nieco "mściło się" na faworytach. Potrafili w głupi sposób stracić piłkę w ataku pozycyjnym. Ale jeśli oceniać umiejętności indywidualne, różnica była wręcz szalona. Mimo wszystko Azjatów można pochwalić. Akcję, którą wrzutką skończył Abdelrahman Abdalla Tarek, stała na najwyższym poziomie.

ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"

Wydawało się, że Europejczycy już do przerwy osiągną miażdżącą przewagę. Nic podobnego. Trener Jonas Wille jeszcze w pierwszej połowie musiał upominać swój zespół. Ostatecznie stanęło tylko na +5.

Po zmianie stron 6. drużyna poprzednich mistrzostw świata zdecydowanie lepiej odrobiła lekcję. Norwegowie podkręcili tempo. Nie minął kwadrans drugiej połowy spotkania, a już prowadzili 23:13. Katar wyraźnie się męczył. Jeśli rzuca się na poziomie 38 procent, nie sposób osiągnąć korzystny wynik. Azjaci całkowicie nie radzili sobie w liczebnym osłabieniu. Rozpoczęła się prawdziwa egzekucja.

Valero Rivera widział problem. Tylko czy mógł coś zaradzić? Nic z tych rzeczy. Zwłaszcza, że jeszcze nie zdarzyło się na tych mistrzostwach, by Katar na 10 minut przed końcem zawodów miał w swoim dorobku tylko 15 celnych rzutów. O prawdziwym wstydzie Azjaci mogą mówić w ostatnich 15 minutach zawodów. Przegrali go 3:7 marnując karnego.

Mistrzostwa Świata, grupa III, 4. kolejka:

Katar - Norwegia 17:30 (9:14)

Katar: Olukunle (5/28 - 18 proc.), Lepenica (1/8 - 13 proc.) - Nader 1, Madadi 3 (0/1), Memisevic, Gacevic 3, Tarek Abdalla 5, Berrached, Mallash, Alderi, Sami 1, Ali 1, Anwar Jedaied, Heiba, Shebl Ebaid 1, Zakkar 2.
Karne: 0/1.
Kary: 4 min. (Berrached, Ali - 2 min.).

Norwegia: Saeveras (3/7 - 43 proc.), Bergerud (15/28 - 54 proc.) - Aga Eck, Sagosen 1, Barthold 4 (2/2), Overby, Toft 1, Bjornsen 6, Gullerud 2, Johannessen 6, O'Sullivan 1, Reinkind 1, Grondahl 2, Gulliksen 4, Blonz 2, Abelvik.
Karne: 2/2.
Kary: 2 min. (Overby).

Sędziowie: Biro, Kiss (obaj z Węgier).

Czytaj więcej:
--> Ważna zmiana w Pogoni
--> Kolejny naprawdę wielki wyczyn Egipcjan

Komentarze (0)