Zamiast święta piłki ręcznej była stypa. Polacy zagrali jeden z najgorszych meczów ostatnich miesięcy i po słabej grze zostali zdeklasowani przez Słoweńców 23:32. - Nie wiem, skąd taki występ. To będzie bardzo ciężki czas, bardzo trudna noc. Bardzo źle to wyglądało, nic nie zagrało w naszym zespole. Totalna ciemność - powiedział Arkadiusz Moryto, najskuteczniejszy z Polaków.
Prawoskrzydłowy Industrii Kielce zaprzeczył, że presja spętała zawodnikom nogi. - Kibice byli naszym ósmym zawodnikiem, w ogóle nie odczuwałem presji. Byłem szczęśliwy na myśl o meczu i w głowie byłem przekonany, że sobie poradzimy. Szacunek dla nich, że kibicowali nam do końca, mimo tego że graliśmy tak słabo. Przepraszam kibiców - dodał Moryto.
Wszystko co złe zaczęło się między 20. a 30. minutą, gdy Polacy nie byli w stanie rzucić Słoweńcom bramki. W tym czasie rywale rzucili... siedem. - Cały mecz był kiepski, to nie to 10 minut przekreśliło nasze spotkanie. Na początku połowy mogliśmy zmniejszyć straty, ale atak nie funkcjonał. Bardzo możliwy, że dla mnie to najgorszy mecz w kadrze. Na pewno o taką stawkę - skomentował Moryto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tajskie wakacje byłego gwiazdora