Początek meczu to trafienie Dmitrija Zinchuka, a w odpowiedzi aż trzy trafienia gdańszczan. W 10. minucie podopieczni Daniela Waszkiewicza prowadzili 6:3. Jednak w ciągu pięciu kolejnych minut akademicy zdołali trafić raz, natomiast puławianie czterokrotnie, doprowadzając do remisu 7:7. Na kolejne prowadzenie wyprowadził miejscowych Piotr Olęcki, a dwie sytuacje na poprawienie wyniku zmarnował Jacek Sulej. Najpierw nie skończył kontry, a później spudłował przy karnym. Kolejne minuty pierwszej odsłony to gra bramka za bramkę - żadnemu zespołowi nie udało się prowadzić więcej niż jednym trafieniem. Gdańszczanie nie mogli znaleźć recepty na świetnie rzucającego z prawego skrzydła Dmitrija Afanasjewa, natomiast po stronie gospodarzy świetnie kontrował Damian Kostrzewa.
W drugiej połowie już po pięciu minutach goście rozpoczęli powiększanie przewagi. Ciężar gry wzięli na siebie rozgrywający - Zinchuk i Remigiusz Lasoń. W 43. minucie, po bramce Artura Witkowskiego, trener Akademików poprosił o czas. Poskutkowało to lepszą grą w defensywie i bramkami skrzydłowych. Po dwa trafienia zanotowali Adam Marciniak i Marcin Pilch, z czego ten ostatni kończył swoje rzuty niezwykle efektownie. Gdańszczanie w 46. minucie doprowadzili do remisu, by chwilę później, po bramce Piotra Chrapkowskiego, prowadzić 26:24. Goście kontaktową bramkę zdobyli z rzutu karnego, a w 50. minucie doprowadzili do remisu grając w osłabieniu. Od tej chwili gdańszczanie grali zupełnie bezradnie w ataku, a po drugiej stronie punktowali rozgrywający.
W 56. minucie przewaga Azotów sięgnęła trzech trafień i na odrobienie strat nie wystarczyło już czasu. - Na 10 minut przed końcem pojawiła się jakaś niemoc strzelecka w naszym zespole. Stwarzaliśmy dobre pozycje rzutowe, jednak na naszej drodze kilkukrotnie stawał rozgrywający świetne spotkanie bramkarz Piotr Wyszomirski. Można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że to jemu puławianie zawdzięczają sukces w tym meczu - powiedział rozgrywający AZS AWFiS Piotr Chrapkowski.
Trener przyjezdnych nie krył zadowolenia z korzystnego wyniku, jednak podkreślił, że kluczowa okazała się dobra postawa w defensywie. - Gdańsk jest bardzo dobrym zespołem, ułożonym przez trenera Waszkiewicza. Grają szybko, często wykorzystują swój największy atut, jakim jest kontratak. W ataku pozycyjnym mają ułożoną grę i jeżeli się nie popsuje tej gry, to stwarzają duże zagrożenie. My graliśmy w miarę konsekwentnie w obronie i dobrze, że tak się stało, bo inaczej moglibyśmy ten mecz przegrać - mówił trener Azotów Marek Motyczyński.
Zespół z Puław liczył się z tym, że w Gdańsku będzie musiał się bardzo postarać o zwycięstwo. Jednak zachowanie zimnej krwi w końcówce pozwoliło mu na wywiezienie cennych dwóch punktów. - Nie ma co lekceważyć żadnego przeciwnika, czy to jest góra tabeli, czy zespół plasujący się na jej końcu. Wiedziałem, że ten mecz będzie bardzo trudny, że to jest pierwsze spotkanie gdańszczan na własnym parkiecie i będą chcieli za wszelką cenę wygrać. Wydaje mi się, że niepotrzebnie doprowadziliśmy do tak nerwowej końcówki, bo gdyby nie postawa Piotra Wyszomirskiego w bramce, wynik mógłby być różny - powiedział po meczu skrzydłowy Azotów Wojciech Zydroń.
AZS AWFiS Gdańsk - Azoty Puławy 29:31 (15:15)
AZS AWFiS Gdańsk: Zimakowski, Pieńczewski - Wysokiński 5, Chrapkowski 3, Bednarek 1, Fogler 1, Olęcki 2, Ringwelski 3, Kostrzewa 5, Woynowski 2, Marciniak 2, Sulej 1, Pilch 4, Jankowski.
Azoty Puławy: Wyszomirski - Lasoń 9, Zydroń 7, Afansajew 5, Zinczuk 6, Siemionow 2, Witkowski 2, Kus, Sieczka, Kowalik, Kurowski.
Sędziowali: Baranowski / Lemanowicz (Warszawa / Płock).
Widzów: ok. 400.