W tym artykule dowiesz się o:
Jakub Błaszczykowski (VfL Wolfsburg)
Problemy byłego kapitana reprezentacji Polski zdają się nie mieć końca. Niemal całą rundę wiosenną stracił przez kłopoty z kręgosłupem, a nowy sezon Błaszczykowski zaczął poza wyjściowym składem Wilków.
W spotkaniu Pucharu Niemiec z SV Elversberg (1:0) "Kuba" zagrał tylko siedem minut, a na inaugurację Bundesligi z Schalke 04 Gelsenkirchen (2:1) w ogóle nie załapał się do kadry meczowej. Mało tego, w starciu z Schalke 04 świetnie zaprezentował się Renato Steffen, z którym Błaszczykowski rywalizuje o miejsce w składzie.
Ponadto "Kicker" poinformował, że przed zamknięciem letniego okna transferowego Wilki zamierzają jeszcze sprowadzić z Olympique Lyon Maxwela Corneta, przeznaczając na niego 15 mln euro. To oznacza, że droga Błaszczykowskiego do "11" znacznie się wydłuży, a według "Kickera" władzom VfL zależy na tym, by doświadczony Polak w piątek zmienił klub.
Błaszczykowski znalazł się w trudnym położeniu, bo jeśli utknie na ławce Wolfsburga, końca dobiegnie jego przygoda z reprezentacją Polski. Jerzy Brzęczek nie będzie miał podstaw do tego, by powoływać niegrającego regularnie w drużynie klubowej siostrzeńca.
Kamil Grosicki (Hull City)
"Grosik" lubi ryzyko i znów miał w planach zmianę klubu dosłownie tuż przed zamknięciem okna transferowego, ale tym razem może zostać na lodzie. W ostatnich dniach o pozyskanie polskiego skrzydłowego walczyły dwa kluby: Bursaspor i Panathinaikos.
Temat przeprowadzki do Aten upadł ze względu na problemy finansowe 20-krotnego mistrza Grecji i ciążące na nim zakazy. Bursaspor natomiast ustalił z Hull City wysokość odstępnego za wypożyczenie (300 tys. euro), ale sam piłkarz nie porozumiał się z tureckim klubem w sprawie warunków swojego kontraktu. W czwartek wydawało się, że z transferu nic nie wyjdzie, ale w piątek nad ranem piłkarz ruszył do Turcji. Więcej o tym TUTAJ.
Grosicki ma tylko kilkanaście godzin na zmianę klubu. Jeśli zostanie w Hull City, będzie skazany na ławkę rezerwowych. Nigel Adkins po letniej przerwie odstawił Polaka na bocznicę i dał nawet do zrozumienia, że lepiej będzie, jeśli Grosicki odejdzie z KCOM Stadium. 30-latek nie wystąpił w żadnym z czterech ligowych spotkań Tygrysów, a w meczu Pucharu Ligi rozegrał tylko 21 minut.
A jeśli Grosicki nie zacznie regularnie grać, będzie mógł zapomnieć o powrocie do reprezentacji Polski. Pomijając go przy powołaniach na wrześniowe mecze z Włochami i Irlandią, Jerzy Brzęczek pokazał, że nie boi się niepopularnych decyzji.
Bartosz Kapustka (Leicester City)
Piątek będzie też sądnym dniem dla Bartosza Kapustki. Młody skrzydłowy wrócił latem na King Power Stadium z nieudanego wypożyczenia do Freiburga. Na Schwarzwald-Stadion miał się odbudować po nieudanym pierwszym sezonie w Anglii, ale okazało się, że trafił z deszczu pod rynnę, bo w barwach klubu z Fryburga rozegrał tylko 285 minut.
Niemcy nie zdecydowali się na wykupienie go i do sezonu Kapustka przygotowywał się z Leicester City. Claude Puel chciał sam wyrobić sobie opinię o polskim skrzydłowym, z którym wcześniej nie miał okazji pracować. Francuz dał 21-latkowi szansę w dwóch pierwszych sparingach, ale potem zrezygnował z jego usług.
Kapustka dostał od Leicester City zielone światło na zmianę klubu. W połowie sierpnia był krok od Benevento Calcio, ale w ostatniej chwili wycofał się z przenosin do spadkowicza z Serie A. Mocno o swojego byłego zawodnika zabiega Cracovia, ale Leicester City nie chcą wypożyczać Kapustki do Polski. Niewykluczone, że "Kapi" wyląduje ostatecznie w Belgii.
Na trzeci zmarnowany sezon z rzędu Kapustka nie może sobie pozwolić. Odkąd w 2016 roku przeniósł się z Cracovii do Leicester City, nie licząc spotkań reprezentacji Polski i drużyn rezerw Lisów i Freiburga, spędził na boisku łącznie raptem 436 minut.
ZOBACZ WIDEO Dwa świetne gole Zielińskiego. Napoli wróciło z 0:2 do 3:2 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Jakub Świerczok (Ludogorec Razgrad)
Kariera Jakuba Świerczoka przypomina jazdę kolejką górską. Kilka miesięcy temu był na szczycie. W styczniu, po rundzie życia, w której strzelił w Lotto Ekstraklasie aż 16 goli i zadebiutował w reprezentacji Polski, przeniósł się z Zagłębia Lubin do Ludogorca Razgrad i wiosną był podstawowym zawodnikiem mistrza Bułgarii.
W maju Adam Nawałka nieprzyjemnie go zaskoczył, nie umieszczając go nawet w szerokiej kadrze na MŚ 2018, ale nowy sezon Świerczok zaczął z wysokiego C, bo w dwumeczu I rundy el. Ligi Mistrzów z Crusaders FC (7:0, 2:0) zdobył cztery bramki. Potem trener Paulo Autuori niespodziewanie zrezygnował z jego usług, a bułgarskie media donoszą, że Brazylijczyk nie jest wielkim fanem sposobu bycia Świerczoka i woli stawiać na Claudiu Keseru.
Pod koniec sierpnia droga Świerczoka do "11" jeszcze się wydłużyła, bo Ludogorec sprowadził z Atletico Mineiro Juniora Brandao. Mistrz Bułgarii zapłacił za 22-letniego Brazylijczyka 1,5 mln euro - to trzeci największy wydatek w historii Ludogorca. W takich okolicznościach Polakowi będzie trudno o regularne występy.
Bartłomiej Drągowski (ACF Fiorentina)
Miał być "polskim Gianluigim Donnarummą", tymczasem na razie jego kariera to modelowy przykład na zmarnowanie potencjału. Bartłomiej Drągowski jest zawodnikiem Fiorentiny od lipca 2016 roku, ale dotąd rozegrał w jej barwach tylko sześć spotkań: jedno w pierwszym sezonie i pięć w drugim.
Najpierw przegrał rywalizację z Ciprian Tatarusanu, a kiedy Rumun odszedł do FC Nantes, do bramki wskoczył wypożyczony z Atalanty Bergamo Marco Sportiello. Fiorentina nie zdecydowała się na wykupienie 26-latka, ale zamiast tego sprowadziła z Toulouse 19-letniego Albana Lafonta i to on jest numerem jeden w bramce Violi.
Drągowski trafił do Florencji jako utalentowany 19-latek, a teraz ma na karku 21 lat i dwa zmarnowane sezony z rzędu. Za brak regularnej gry w drużynie klubowej zapłacił miejsce w bramce młodzieżowej reprezentacji Polski. Podczas ME U-21 2017 pierwszym golkiperem Biało-Czerwonych był Jakub Wrąbel, a teraz w kadrze U-21 pierwszym wyborem Czesława Michniewicza jest Kamil Grabara.
Michał Żyro (Wolverhampton Wanderers)
Przez skomplikowany uraz, którego doznał 5 kwietnia 2016 roku w wyniku bestialskiego ataku Antony'ego Kaya z MK Dons, stracił blisko dwa lata. Polak miał zerwane trzy więzadła w kolanie, jedno naciągnięte, a do tego zmiażdżoną od kopnięcia kość piszczelową. Rehabilitacja trwała 11 miesięcy, a treningi z pełnym obciążeniem Żyro wznowił równo rok po ataku Kaya.
W barwach Wanderers jednak już nie zagrał. Do końca sezonu 2016/2017 odbudowywał formę w rezerwach, a gdy latem 2017 roku klub z Molineux zatrudnił Nuno Espirito Santo i rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę współpracę z Jorge Mendesem, stało się jasne, że przygoda Żyry z Wilkami dobiega końca.
W minionym sezonie zespół Polaka awansował do Premier League, ale on nie miał w tym udziału. Wiosną był wypożyczony do III-ligowego Charltonu Athletic, a po powrocie do Wolverhampton trenował z innymi odrzuconymi przez Santo piłkarzami. Kiedy pierwszy zespół Wilków grał sparingi z Basel, Young Boys Berno, Ajaksem Amsterdam czy Villarrealem, Żyro i spółka rywalizowali z drużynami z niższych lig angielskich.
Przemysław Tytoń (Deportivo La Coruna)
Zegar nieubłaganie tyka też dla Przemysława Tytonia. Po spadku Deportivo la Coruna z Primera Division Polak miał odejść z El Riazor, ponieważ był jedynie trzecim, a momentami nawet czwartym bramkarzem w hierarchii. Na początku sierpnia był bliski przenosin do Malagi, ale w ostatniej chwili jego sprowadzenie zablokował nowy trener tego zespołu, Juan Muniz. W minionym tygodniu nazwisko Tytonia padło w kontekście przenosin do Olympiakosu Pireus, ale ten temat też upadł.
Dla Polaka nie ma miejsca na El Riazor, co publicznie ogłosił dyrektor sportowy klubu, Carmelo del Pozo: - Trzeba postawić sprawę jasno: chcę zawodników głodnych gry, a nie urzędników. Nie możemy trzymać graczy, którym nie zależy. Powinien mieć profesjonalne podejście do pracy. Musimy myśleć nie tylko o teraźniejszości, ale także o przyszłości.
Kontrakt Tytonia jest ważny do końca sezonu 2018/2019. Jeśli Polak postanowi go wypełnić, spędzi rok na trybunach. Numerem jeden w bramce ekipy z Galicji jest Dani Gimenez, a jego zmiennikiem jest Adrian Ortola. Decydując się na zostanie na El Riazor, Tytoń mocno naraża swoją karierę. Już w dwóch poprzednich sezonach był w Deportivo jedynie rezerwowym: wystąpił tylko w 16 meczach.