W tym artykule dowiesz się o:
Wydarzeniem lata w polskiej piłce było bez wątpienia transfer Wojciecha Szczęsnego do Juventusu Turyn. 27-letni golkiper już wcześniej był związany z wielkimi klubami, za jakie uchodzą Arsenal i Roma, ale Juventus to najwyższa półka, a do tego przeżywa kolejny złoty okres w swojej historii. W minionym sezonie Stara Dama wygrała Serie A po raz szósty z rzędu, bijąc rekord kraju pod tym względem.
Szczęsny zapracował na transfer do Turynu świetnym występami w barwach Romy. W minionym sezonie był najlepszym bramkarzem Serie A pod względem występów bez straty bramki. Polak zachował czyste konto aż 14 razy - więcej nawet od Gianluigiego Buffona (13) i Gianluigiego Donnarummy (12).
Juventus zapłacił za Polaka Arsenalowi aż 12 mln euro, co oznacza, że Szczęsny pobił rekord Jerzego Dudka (7,4) i został najdroższym polskim bramkarzem w historii. A fakt, że władze Starej Damy wytypowały go na następcę Buffona, mówi wiele o renomie, jaką Szczęsny wyrobił sobie w Italii. Jedyny problem polega na tym, że wskoczy do bramki Juventusu dopiero za rok, gdy legendarny "Gigi" odejdzie na emeryturę.
Jego ubiegłoroczny transfer z Sevilli do Paris Saint-Germain miał należeć do tych z kategorii win-win. Sevilla godnie zarobiła na Polaku, sprzedając go z pięciokrotnym przebiciem - Hiszpanie zapłacili za niego 5,5 mln euro, a dostali za niego 26 mln euro. Do tego prowadzone przez Unaia Emery'ego PSG zyskało zawodnika, jakiego w swojej kadrze nie miało, a Krychowiak spełnił marzenie o przeprowadzce do Paryża.
Marzenie jednak zamieniło się w koszmar, bo Krychowiak nawet na chwilę nie został podstawowym zawodnikiem PSG, a ostatni występ w jego barwach zanotował 8 marca. Przez sytuację w klubie stracił miejsce w reprezentacji Polski, choć wcześniej Adam Nawałka nie wyobrażał sobie, by kiedykolwiek musiał z niego zrezygnować. Doszło do tego, że nie otrzymał powołania na wrześniowe mecze el. MŚ 2018 z Danią i Kazachstanem - został pominięty przez selekcjonera pierwszy raz od sierpnia 2012 roku.
Krychowiak znalazł się na zakręcie kariery i by wyjść na prostą, zdecydował się na wypożyczenie do średniaka Premier League - West Bromwich Albion. To 10. ekipa minionego sezonu angielskiej ekstraklasy. WBA nie ma wiele punktów wspólnych z PSG, a najważniejszą z perspektywy Krychowiaka różnicą jest to, że sprowadzenie Polaka to spełnienie marzenia menedżera The Baggies, Tony'ego Pulisa, podczas gdy Unai Emery wcale nie chciał Krychowiaka w Paryżu.
- Po raz pierwszy starałem się go ściągnąć dwa lata temu i wtedy się nie udało. Od tego czasu chciałem go ściągnąć w każdym oknie transferowym! Mówiono mi, że to się nie uda i jestem naprawdę bardzo, bardzo zadowolony, że udało nam się go przekonać do transferu - stwierdził Pulis po zatrudnieniu Polaka.
Grzegorz Krychowiak nie jest jedynym Polakiem, który latem zasilił klub Premier League. Southampton sięgnął po Jana Bednarka, za którego zapłacił Lechowi Poznań aż 6 mln euro, bijąc przy tym transferowy rekord ekstraklasy. Co ciekawe, nigdy wcześniej obrońca nie był najdroższym zawodnikiem polskiej ligi i nie był nim też tak młody, bo ledwie 21-letni zawodnik.
Uczestnik ME U-21 2017 na razie musi uzbroić się w cierpliwość. Zadebiutował co prawda w pierwszym zespole Świętych, ale w meczu Pucharu Ligi - w żadnej z trzech pierwszych kolejek Premier League nie pojawił się na boisku.
Przez ostatnie półtora roku kariera Macieja Rybusa to sinusoida. Sezon 2015/2016 był jego najlepszym w przygodzie z piłką, ale zamiast iść za ciosem i błyszczeć na Euro 2016, musiał leczyć kontuzjowany bark. Mimo że występ na mistrzostwach przeszedł mu koło nosa, w trakcie turnieju przeniósł się z Tereka Grozny do Olympique Lyon.
Pobytu we Francji nie zaliczy jednak do udanych, bo choć zaczął przygodę z OL od regularnej gry, to w połowie sezonu stracił miejsce w składzie i już go nie odzyskał. Postanowił wrócić na znany sobie teren i związał się z Lokomotiwem Moskwa. W Rosji Rybus jest uznaną marką i z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem stołecznego klubu.
24-krotny reprezentant Polski został latem bohaterem jednego z najgłośniejszych transferów w historii ekstraklasy. Krzysztof Mączyński jest dziesiątym, który przeniósł się do Legii Warszawa bezpośrednio z Wisły Kraków, ale pierwszym od 24 lat, którego Biała Gwiazda sprzedała warszawskiemu klubowi - ostatnim takim piłkarzem był Marcin Jałocha.
Wisła robiła wszystko, co w jej mocy, by nie dopuścić do straty Mączyńskiego. Białej Gwieździe mocno zależało na zatrzymaniu pomocnika, ponieważ to aktualny reprezentant Polski - swoista wizytówka klubu i z łącznik pomiędzy obecną Wisły a złotą erą Bogusława Cupiała. Samemu zawodnikowi mocno jednak zależało na transferze do Legii, a i Wisła godnie zarobiła na swoim wychowanku, bo dostała za niego blisko 2 mln zł. Jak na 30-letniego zawodnika, którego kontrakt wygasał za rok, to bardzo dobra rekompensata.
Kolejny reprezentant Polski, który latem zmienił klub. Jacek Góralski nie był może bohaterem spektakularnego transferu, bo liga bułgarska nie budzi w Polsce dużych emocji, ale warto podkreślić, że Ludogorec Razgrad, który po niego sięgnął, to mistrz kraju z sześciu ostatnich sezonów i stały uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów bądź Ligi Europy.
Jagiellonia Białystok dostała za Góralskiego 1,5 mln euro, co oznacza, że Polak stał się drugim najdroższym zawodnikiem w historii bułgarskiej ligi. Droższy od niego był jedynie Jonathan Cafu, którego w 2015 roku Ludogorec ściągnął z Sao Paulo za 2,2 mln euro.
W lipcu przeniósł się z Leicester City do Freiburga. Wydawało się, że wypożyczenie na Schwarzwald-Stadion będzie krokiem w kierunku odbudowy kariery po nieudanym sezonie na King Power Stadium, tymczasem na razie wszystko wskazuje na to, że Bartosz Kapustka trafił z deszczu pod rynnę.
Początkowo miał w drużynie Christiana Streicha zastąpić sprzedanego Borussii Moenchengladbach Vicenzo Grifo, co pozwalało sądzić, że we Fryburgu naprawdę wierzą w młodego Polaka. Przygotowania do sezonu Kapustka miał jednak zaburzone ze względu na urazy i do tej pory zagrał tylko w jednym z pięciu spotkań Freiburga. Do tego jego występ w meczu Pucharu Niemiec miał jedynie symboliczny wymiar - Kapustka pojawił się na boisku na ostatnie osiem minut.
Trener Streich przyznał w weekend, że 21-letni Polak nie jest jeszcze przygotowany do gry w Bundeslidze. Dobrze na przyszłość Kapustki w Niemczech nie wróży to, że już po wypożyczeniu go z Leicester City Freiburg ściągnął także trzech innych skrzydłowych: Yorica Raveta z Young Boys Berno, Marco Terrazzino z TSG 1899 Hoffenheim i Ryana Kenta z Liverpoolu.
Polską kolonię w Genui powiększył Dawid Kownacki. Sampdoria zapłaciła za niego Lechowi Poznań 3,25 mln euro, a ta kwota może jeszcze wzrosnąć w zależności od tego, jak wychowankowi Kolejorza będzie się wiodło w Italii.
W minionym sezonie najskuteczniejszymi zawodnikami drużyny Marco Giampaolo byli Patrik Schick i Luis Muriel, którzy zdobyli dla Sampdorii po 13 bramek. Latem obaj opuścili Genuę na rzecz odpowiednio Romy i Sevilli, ale to nie oznacza, że Kownacki ma łatwą drogę do wyjściowego składu. W klubie został Fabio Quagliarella, a do tego ściągnięto Gianluca Caprari z z Interu Mediolan i Duvan Zapata z Napoli.
Kownacki jeszcze nie dostał swojej szansy w Serie A, ale tę, którą otrzymał w Pucharze Włoch, wykorzystał. W spotkaniu Coppa Italia z Foggią (3:0) wszedł do gry w 69. minucie, a jedenaście minut później strzelił swojego pierwszego gola w barwach Sampdorii.
ZOBACZ WIDEO Kolejne zwycięstwo Brazylii - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Efekt Euro
Jan Bednarek, Bartosz Kapustka i Dawid Kownacki to nie jedyni uczestnicy ME U-21 2017, którzy latem zmienili kluby. Polacy dali plamę na mistrzostwach, ale nie przeszkodziło im to w transferach.
Kapitan "młodzieżówki", Tomasz Kędziora przeniósł się z Lecha Poznań do Dynama Kijów, a wicemistrz Ukrainy zapłacił za niego 1,5 mln euro. Mariusz Stępiński w ostatnim dniu letniego okna transferowego został wypożyczony z FC Nantes do Chievo Werona. Serie A to już trzecia liga z europejskiego TOP5, w której szansę otrzymał wychowanek Piasta Błaszki - wcześniej Stępiński był też związany z niemieckim 1.FC Nuenberg. Kilka tygodni wcześniej z Cracovii do Chievo przeniósł się Paweł Jaroszyński.
Otoczenie po mistrzostwach Europy do lat 21 zmienili też Paweł Dawidowicz, (Benfica B Lizbona), Radosław Murawski (Piast Gliwice) i Przemysław Szymiński (Wisła Płock), którzy w komplecie wylądowali we włoskim Palermo. Patryk Lipski dołączył do Lechii Gdańsk, a Legia Warszawa wykupiła z Ruchu Chorzów Łukasza Monetę.
Nowe kluby mają także Maksymilian Stryjek i Igor Łasicki , ale akurat w ich przypadku trudno mówić o sportowym awansie. Pierwszy z Sunderlandu przeniósł się do IV-ligowego Accrington Stanley FC, a drugi został wypożyczony z Napoli do Wisły Płock. Niemniej jednak to kluby, w których mają większe szanse na regularną grę niż mieliby w poprzednich zespołach.
Z klubami Serie A związanych jest w tej chwili łącznie aż jedenastu Polaków, a jednym z nich jest Bartosz Salamon, który przeniósł się z Cagliari Calcio do beniaminka włoskiej ekstraklasy - SPAL 2013.
Miniony sezon Salamon może spisać na straty. Po awansie Cagliari do Serie A wystąpił jedynie w 15 ligowych meczach, a grał tylko wtedy, kiedy trener Massimo Rastelli nie mógł skorzystać z innych środkowych obrońców. Przez swoją słabą pozycję w klubie 26-latek stracił miejsce w reprezentacji Polski. W sierpniu zdecydował się więc na wypożyczenie do SPAL 2013 i od razu stał się podstawowym zawodnikiem nowego zespołu.
Salamon występuje we Włoszech od 2007 roku, a SPAL 2013 to już jego siódmy klub w Italii. Wcześniej był związany z Brescią, Foggią, Milanem, Sampdorią i Pescarą.
Obieżyświaty
Nie zapominajmy też o zawodnikach, którzy dawno zamknęli reprezentacyjny rozdział, a którzy byli latem bohaterami ciekawych transferów. Jakub Rzeźniczak po 13 latach opuścił Legię Warszawa i przeniósł się do mistrza Azerbejdżanu - Karabachu Agdam. Na decyzję byłego kapitana Legii patrzono z przymrużeniem oka, tymczasem nowa drużyna Rzeźniczaka - przy jego dużym udziale - wywalczyła pierwszy w historii azerskiej piłki awans do Ligi Mistrzów. W fazie grupowej Polaka czekają ciekawe konfrontacje z Atletico Madryt, Chelsea i Romą.
Wędrówkę po egzotycznych z punktu widzenia Polaka ligach kontynuuje Adrian Mierzejewski. 41-krotny reprezentant Polski po trzech latach opuścił Bliski Wschód i przeniósł się do Australii. Po bardzo udanej przygodzie z saudyjskim Al-Nasr Rijad i mniej udanym epizodzie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w barwach Al-Sharjah SC, związał się z mistrzem Australii - Sydney FC. Mierzejewski był gwiazdą w Arabii Saudyjskij i ZEA, a wszystko wskazuje na to, że będzie brylował też w A-League. Jest pierwszym Polakiem w lidze australijskiej.
Warto wspomnieć też o Mateuszu Klichu, który przeniósł się z Twente Enschede do mającego ambicję awansu do Premier League Leeds United.