Christian Falk to jeden z najlepiej poinformowanych dziennikarzy, jeśli chodzi o Bayern Monachium. Od lat na łamach "Bilda" podaje wieści z szatni i klubowych gabinetów, a w ubiegłym roku wydał książkę "FC Bayern. Nieopowiedziane historie piłkarskiej superpotęgi".
W zeszły piątek wiadomość Falka wstrząsnęła kibicami. Według niego Pini Zahavi jest w stałym kontakcie z Barceloną i PSG, którym zamierza zaoferować Roberta Lewandowskiego. Izraelczyk nie zamierza w nieskończoność czekać na początek negocjacji z Bayernem i już szuka Polakowi nowego klubu.
Zaprzecza hiszpańskim mediom
- To może się wydarzyć, że Lewandowski tego lata może opuścić Bayern - potwierdza w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Jednak nieprawdą jest to, że Polak już zdecydował się na grę w Barcelonie. Pisały o tym hiszpańskie media. Teraz Lewandowski skupia się bardziej na nadchodzących rozmowach z Bayernem odnośnie nowego kontraktu - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski bramkarz jak Lewandowski! Zobacz, co zrobił
I zdradza, co najlepszy piłkarz świata może uważać o opieszałości Bayernu. - Myślę, że "Lewy" jest trochę zirytowany, że do tej pory nikt z klubu nie przystąpił z nimi do rozmów. Zahavi już wcześniej sygnalizował, że są gotowi. Negocjacje dotyczące nowego kontraktu mają zacząć się w najbliższym czasie. Bayern zaczął je już z Thomasem Muellerem, następny pewnie będzie Lewandowski.
Czas goni mistrzów Niemiec. Obecny kontrakt Lewandowskiego kończy się w czerwcu 2023 roku. W podobnej sytuacji są inni liderzy Bayernu: Thomas Mueller i Manuel Neuer. Jeśli klub nie dojdzie do porozumienia z piłkarzami i kontrakty nie zostaną przedłużone, w styczniu będą mogli podpisać umowy z nowymi klubami.
W przypadku Lewandowskiego Bayern szukał na rynku następców. Przygotowywali się na nową erę bez swojego topowego strzelca. Nowy prezes, Oliver Kahn, razem z dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidziciem rozważali transfer Erlinga Haalanda z Borussii Dortmund. - Chcieli sprawdzić rynek. Kahn rozmawiał z agentem Haalanda, Mino Raiolą. Jednak szybko okazało się, że cena za Haalanda jest zbyt wysoka - mówi nam Falk.
Jeszcze cztery lata
Lewandowski od miesięcy pokazuje władzom Bayernu, że nadal jest dużo lepszym zawodnikiem niż Norweg. W klasyfikacji strzelców Bundesligi Polak ma już 31 goli, o 11 więcej od wicelidera zestawienia. Do tego ma mniej problemów z kontuzjami od 12 lat młodszego rywala, który rozgrywa drugi pełny sezon w Bundeslidze.
Armatę dla najlepszego napastnika w Niemczech ma już niemal zapewnioną. Do tego cały czas jest w grze o koronę króla strzelców Ligi Mistrzów. Tam Polak też prowadzi. Ma już 12 trafień, a z rywalizacji odpadł jego największy rywal Sebastien Haller z Ajaksu Amsterdam.
- Robert mówił nam, że chce rozegrać jeszcze co najmniej cztery lata na wysokim poziomie - przypomina Falk. - Dlatego nie uważam, że zaakceptuje propozycję rocznego przedłużenia. On chce kontraktu do 2025 roku, podobnie jak Mueller. Pierwsze rozmowy będą testem dla obu stron. Zwykle Bayern nie daje podwyżek zawodnikom w takim wieku. Ale jestem pewny, że będą musieli to zrobić, aby Lewandowski został - dodaje niemiecki dziennikarz i ekspert.
Bawarczycy są pod ścianą. Nici z transferu Haalanda, więc muszą jak najszybciej usiąść do rozmów z Lewandowskim. Tym bardziej, że negocjacje będą prowadzić z Pinim Zahavim, z którym nie udało się ostatnio porozumieć co do pozostania Davida Alaby.
- Teraz Bayern byłby szczęśliwy, gdyby szybko udało się dojść do porozumienia, ale nie jestem pewny, czy Zahavi jest tym zainteresowany. On potrafi grać na czas, co pokazał w przypadku Alaby, który odszedł do Realu Madryt. Dlaczego podobnej strategii miałby nie wykorzystać w przypadku Lewandowskiego? - zastanawia się nasz rozmówca.
O negocjacjach i nowym kontrakcie Polak ostatni raz mówił miesiąc temu. - Zachowuję spokój. Jestem już doświadczony. Wolę skupić się na kolejnym meczu - przyznał dla "Sky Sports".
Swoją wartość regularnie potwierdza na boisku. Najbliższa okazja w środowym meczu Ligi Mistrzów. O 21 Bayern zagra na wyjeździe w pierwszym meczu ćwierćfinału z Villarrealem.
Jared Borgetti, legenda Meksyku: Nasza kadra ma jedną słabość. Polska może to wykorzystać
Nikt mu nie zagrozi! "Lewy" kroczy po kolejną nagrodę