- Nie przyjechali do nas turyści - takie było przesłanie menedżera Juergena Kloppa po zwycięstwie jego Liverpool FC 2:0 w Mediolanie. The Reds wypracowali sobie pokaźną zaliczkę, tym bardziej, że Inter od początku wieku do wtorku nie potrafił strzelić im ani jednego gola. Dwumecz był dla Nerazzurrich testem, czy przynależą ponownie do europejskiej czołówki, czy też pozostają królami włoskiego podwórka. Pierwsza weryfikacja nie była przyjemna.
Simone Inzaghi zaskoczył wystawieniem Alexisa Sancheza, co później okaże się wielkim błędem. Generalnie w jedenastce Interu znalazło się dwóch Chilijczyków. Arturo Vidal dodał jej centymetrów i kilogramów pod nieobecność Nicolo Barelli. Brakowało innego dobrze znanego w Anglii zawodnika. Edin Dzeko został na ławce rezerwowych, choć strzelił dwa gole w poprzednim meczu przeciwko Salernitanie.
W pierwszej połowie gra została przerwana z powodu incydentu na trybunach. Klopp zgłosił sędziemu, że jeden z widzów potrzebuje pomocy medycznej. Trenerzy dostali trzy minuty na porozmawianie z piłkarzami po niemrawym początku meczu, w którym nic się nie działo.
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać godzinami! Cóż za precyzja
Po niespodziewanej pauzie Liverpool miał dwie szanse na praktycznie zamknięcie dwumeczu i obie sytuacje podbramkowe były po dośrodkowaniach z rzutów rożnych Trenta Alexandra-Arnolda. Blisko celu był Joel Matip, po którego strzale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Inter odpowiedział w pierwszej połowie groźnym wstrzeleniem z rzutu wolnego Hakana Calhanoglu. Mało brakowało, a zamiast obrony Alissona, byłoby uderzenie do jego siatki. Takie tam powstało zamieszanie.
Mistrz Włoch próbował, starał się. Nie można było odmówić mu chęci, ale Liverpool radził sobie z większością ataków. W 52. minucie The Reds po raz drugi obili obramowanie. Tym razem Mohamed Salah strzelił w słupek bramki odsłoniętej przez Handanovicia.
The Reds dostali karę za niewykorzystane szanse w postaci gola na 1:0 Interu. W 62. minucie Nerazzurri wymienili podania blisko pola karnego, a Lautaro Martinez huknął perfekcyjnie za kołnierz Alissona. Argentyńczyk nadał piłce odchodzącą rotację, a parabola lotu piłki była zachwycająca. W sektorze gości doszło do wybuchu radości, ponieważ na bardzo krótko odżyła nadzieja na awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Kontynuowanie pościgu utrudniła Interowi druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Alexisa Sancheza za wślizg w nogi Fabinho. Drużyna Inzaghiego straciła zawodnika nieco ponad minutę po zdobyciu gola. To było bezmyślne. Ponadto wydaje się, że trener spóźnił się ze zmianą za nieostrożnego Alexisa. W walce jedenastu The Reds z dziesięcioma gośćmi nie było realnej szansy na wyrównanie. Było natomiast trzecie uderzenie Liverpoolu w obramowanie. Mohamed Salah ponownie ustrzelił słupek.
Liverpool FC - Inter Mediolan 0:1 (0:0)
0:1 - Lautaro Martinez 62'
Pierwszy mecz: 2:0. Awans: Liverpool FC
Składy:
Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Joel Matip, Virgil Van Dijk, Andrew Robertson - Curtis Jones (65' Naby Keita), Fabinho, Thiago Alcantara (65' Jordan Henderson) - Mohamed Salah, Diogo Jota, Sadio Mane
Inter: Samir Handanović - Milan Skriniar, Stefan de Vrij (46' Danilo D'Ambrosio), Alessandro Bastoni - Denzel Dumfries (75' Matteo Darmian), Arturo Vidal, Marcelo Brozović (75' Roberto Gagliardini), Hakan Calhanoglu (84' Matias Vecino), Ivan Perisić - Lautaro Martinez (75' Joaquin Correa), Alexis Sanchez
Żółte kartki: Jota, Robertson, Mane (Liverpool) oraz Sanchez, Vidal, Bastoni, Gagliardini (Inter)
Czerwona kartka: Alexis Sanchez (Inter) /63' - za drugą żółtą/
Sędzia: Antonio Mateu Lahoz (Hiszpania)
Czytaj także: To koniec! Decyzja ws. Gazpromu została oficjalnie ogłoszona
Czytaj także: Rodak Paulo Sousy jest wściekły. Praca marzeń przeszła mu koło nosa