Frank Castaneda, nowy nabytek Warty: Mój cel w Polsce jest bardzo jasny!

PAP/EPA / Klaudia Berda/Warta Poznań / Na zdjęciu: Frank Castaneda
PAP/EPA / Klaudia Berda/Warta Poznań / Na zdjęciu: Frank Castaneda

To jeden z najgłośniejszych transferów Ekstraklasy tej zimy. Frank Castaneda, napastnik, który w tym sezonie grał w Lidze Mistrzów, podpisze umowę z Wartą Poznań. Jaki ma cel z tym zespołem? O tym rozmawialiśmy z Kolumbijczykiem.

Tego transferu nikt się nie spodziewał. Frank Castaneda, były król strzelców ligi mołdawskiej, związał się kontraktem do końca sezonu z Wartą Poznań.

WP SportoweFakty informowały od kilku dni, że w Polsce pojawiło się zainteresowanie tym piłkarzem, choć pierwsze rozmowy podjęły Legia Warszawa i Górnik Zabrze.

Ostatecznie skończyło się jednak przejściem do Warty, co dla wielu było dużym zaskoczeniem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"

- Prawdą jest, że rozmawialiśmy z trzema klubami. Legią, Górnikiem i właśnie Wartą - mówi nam Ton Caaen, holenderski menedżer, który sprowadził Kolumbijczyka do Polski. - Dlaczego zatem Warta? Między innymi dlatego, że to był jedyny klub, który zaakceptował krótki kontrakt, do końca sezonu - wyjaśnia Caanen.

Mógł pomóc Legii w utrzymaniu

- Natomiast co do Legii i Górnika. Z jednej strony rozumiem, że warszawski klub wolał dłuższy kontrakt, ale w trakcie rozmów starałem się przekonać ich, że czasem warto myśleć krótkoterminowo. Przed Legią walka o utrzymanie i taki napastnik na pewno by jej się przydał, właśnie w tym okresie. A latem można by budować zespół na kolejne sezony. Ale podkreślam: najpierw utrzymanie. Niemniej, jak mówiłem, rozumiem takie podejście Legii. Ma do tego prawo - tłumaczy agent Castanedy.

W Polsce nikt nie kwestionuje umiejętności Kolumbijczyka, rodzi się natomiast pytanie w jakiej formie fizycznej jest Castaneda, skoro kontrakt z Szeriffem wygasł mu z końcem grudnia.

- Ciężko trenowałem zimą, uważam, że jestem gotowy do rywalizacji, niedługo dołączę do treningów z Wartą i zacznę przygotowania do następnych spotkań – mówi nam Castaneda. – A o tym kiedy dokładnie będę gotowy, zadecyduje sztab szkoleniowy. W najbliższym czasie będę pracował na 100 procent nad dojściem do formy - zapewnia Kolumbijczyk.

Zaległości? Wcale nie muszą być takie duże

A czemu Castaneda odszedł z Szeriffa, skoro tak dobrze mu tam szło? Przypomnijmy: w tym sezonie Kolumbijczyk zagrał 5 meczów w Lidze Mistrzów, był nawet kapitanem drużyny. Szeriff zanotował bardzo udane występy, zwyciężając między innymi z Realem Madryt na wyjeździe i Szachtarem Donieck u siebie.

- Jeśli pytasz mnie o moje najlepsze wspomnienia z Szeriffa, to byłyby to właśnie występy w Lidze Mistrzów. Przeżyliśmy tam coś niezapomnianego. A dlaczego odszedłem z klubu? Z Szeriffem wygrałem wszystko, co mogłem. Spełniłem w tym klubie wiele marzeń. To dobry czas na szukanie nowych wyzwań - przekonuje Castaneda.

Jeżeli chodzi o to dlaczego trafił do Polski, Kolumbijczyk najpierw używa górnolotnych słów. - Miałem kilka opcji w różnych krajach, ale wierzę, że z jakiegoś powodu Bóg skierował mnie do Polski. Ekstraklasa to dobra liga, chcę się tu pokazać z dobrej strony w każdym meczu - mówi Castaneda.

Warta wierzy, że warto

Wiele wskazuje jednak na to, że pobyt w Polsce Kolumbijczyka długo nie potrwa. W jego ojczyźnie pojawiły się informacje, iż Castaneda ma już "nagrany" klub w Tajlandii. - To fake - zaprzecza Kolumbijczyk. - Ale nie ma sensu teraz mówić o przyszłości. Chcę pomóc Warcie utrzymać się w Ekstraklasie, w tym momencie to jest najważniejsze - kończy strzelec 28 ligowych goli w poprzednim sezonie ligi mołdawskiej.

Warta, w przeciwieństwie do Legii i Górnika, nie miała dużych wątpliwości, czy brać Castanedę. - Rozmowy z klubem były bardzo konkretne. Ich dyrektor sportowy, Radek Mozyrko, zadziałał błyskawicznie. Praktycznie w 24 godziny wszystko uzgodniliśmy. Nie zawsze się zdarza, że ktoś tak szybko "ogarnie" temat. Castaneda ma naprawdę wielkie chęci, aby pomóc Warcie. I mam nadzieję, że po zakończeniu sezonu obie strony będą zadowolone - kończy holenderski menedżer.

Reprezentant Polski na zakręcie. "Jest zbyt słaby i mały"
Trener Fiorentiny z uznaniem o Piątku

Źródło artykułu: