Po tym, jak Paulo Sousa rozstał się z reprezentacją Polski pod koniec grudnia 2021 roku, nadal nie znamy nazwiska jego następny. Początkowo mówiło się, że prezes PZPN Cezary Kulesza ogłosi go 19 stycznia podczas zjazdu zarządu.
Później przyznał, że to nie była data graniczna. Teraz taką już jednak ustalono - to 31 styczeń.
Antoni Piechniczek w mocnych słowach komentuje całe zamieszanie. - Zarząd zbierający się na posiedzeniu 19 stycznia, powinien przynajmniej odpowiedzieć na pytanie: czy weźmie trenera polskiego, czy zagranicznego? - zdradza w rozmowie z Polsat Sport.
ZOBACZ WIDEO: Trudne zadanie dla nowego selekcjonera. Engel wskazuje najważniejsze rzeczy do zrobienia
On sam jest za opcją polską. Dlaczego? Bo z dwoma obcokrajowcami były już "kwasy i niedomówienia". Wskazuje również na inny argument przemawiający za "naszym" selekcjonerem. - Żaden zagraniczny trener nie będzie znał zawodników tak dobrze, jak Polak. Trzy treningi przed meczem z Rosją tego nie zmienią - zauważa.
Jego kandydatem jest Adam Nawałka, który ma najlepiej znać zawodników. Przypomina również, że i oni sami opowiedzieli się właśnie za tym szkoleniowcem. Piechniczek zwraca też uwagę na to, że im szybciej poznamy nowego selekcjonera, tym on będzie miał więcej czasu na obserwację zawodników i spotkania z nimi, bo mecz z Rosją w ramach barażów do MŚ coraz bliżej.
- Z tego wyboru następcy Sousy zrobiła się już telenowela, a paru trenerów podbiło sobie akcje - komentuje Piechniczek. Wskazuje tutaj m.in. Fabio Cannavaro. - Szkoda, że 19 stycznia nie ogłoszono Nawałki, bo od tamtego czasu ja widzę same gafy.
Zobacz także:
Kapitan Chelsea na radarze Barcelony. Wielki transfer coraz bliżej
Chciał grać dla Polski. Robi furorę