W tegorocznym plebiscycie o Złotą Piłkę najlepszy był Lionel Messi, który o 33 punkty wyprzedził Roberta Lewandowskiego. I choć eksperci wskazywali, że to Polak dzięki swoim niesamowitym statystykom i pobiciu rekordu Bundesligi w liczbie strzelonych goli w jednym sezonie (41) zasłużył na nagrodę, to jednak górą był Argentyńczyk.
Na taki werdykt krytycznie zareagowano w Niemczech. Tamtejsze media pisały o "skandalicznym wyborze" i "wielkiej kradzieży". Wyniki plebiscytu skrytykował także Thomas Mueller.
Jego opinię opublikował m.in. twitterowy profil zajmujący się Bayernem Monachium. Piłkarz Bayernu wyznał, że nie był zaskoczony wynikiem plebiscytu.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski opuścił konferencję prasową na gali Złotej Piłki. Zdradzamy dlaczego!
"Z punktu widzenia Bawarii, Polski i Niemiec gala była dużym rozczarowaniem. Jestem w tej branży dłużej i nie zaskoczyło mnie to. Cała ta sprawa wywołała u mnie jedną myśl. Po raz kolejny potwierdza się, że mamy świetnych piłkarzy w Bundeslidze i nie musimy się z tym kryć. Jednak żeby świat się o tym dowiedział, potrzebne są międzynarodowe sukcesy" - napisał.
Dla Muellera wyniki plebiscytu są dodatkową motywacją do tego, by poprowadzić Bayern do kolejnych sukcesów. Mueller dodał, że nie ma wątpliwości, że Messi jest najlepszym graczem w historii futbolu, ale na nagrodę bardziej zasłużył Lewandowski.
"To dla nas ogromna motywacja, by pokazać światu, na co nas stać i co ma do zaoferowania niemiecka piłka. Okazję do tego mamy już za tydzień w środę w meczu z FC Barcelona. Zróbmy to!" - zapowiedział.
Czytaj także:
Ale numer! "France Football" przyzna Złotą Piłkę za 2020 rok?
Problemy Lionela Messiego po gali