Szerokim echem wciąż odbija się brak Roberta Lewandowskiego w kadrze na ostatni grupowy mecz eliminacji MŚ z Węgrami. Polski napastnik nie mógł wejść na boisko nawet z ławki rezerwowych, a Biało-Czerwoni przegrali u siebie 1:2, przez co do baraży będą losowani w roli drużyny nierozstawionej. Ostatecznie okazało się, że w meczu z Węgrami wystarczył remis, by Polacy byli w lepszej sytuacji przed play-offami.
Nic dziwnego, że zarówno na Lewandowskiego, jak i Paulo Sousę spadła wielka fala krytyki po spotkaniu. Okazuje się, że teraz Portugalczyk... postąpiłby inaczej. - Gdybym mógł cofnąć czas, zdjąłbym Roberta w Andorze i wystawiłbym w wyjściowym składzie na Węgry - podkreślił Sousa w rozmowie z TVP Sport.
Selekcjoner nie ukrywa, że przed spotkaniem podjął złą decyzję. - Popełniłem w tej sytuacji błąd - zapewnił, jednocześnie biorąc na siebie całą odpowiedzialność za to, że napastnika Bayernu Monachium zabrakło w kadrze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
Tym samym Sousa zmienił zdanie na temat nieobecności "Lewego" na PGE Narodowym. Na konferencji po meczu z Węgrami jeszcze bowiem bronił tej decyzji. - Jestem przekonany, że podjąłem dobrą decyzję. Gdybym stanął raz jeszcze przed wyborem, nic bym nie zmienił, ponieważ wierzę w tych zawodników - mówił tuż po spotkaniu (więcej TUTAJ).
Po meczu z Węgrami eksperci krytykowali także Lewandowskiego. Na niekorzyść kapitana reprezentacji działały kolejne doniesienia, według których sam miał poprosić Sousę o wolne. W odpowiedzi "Lewy" wydał za pośrednictwem strony internetowej PZPN-u oświadczenie, które... niewiele wyjaśniło (czytaj TUTAJ).
Ostatecznie 33-latek przerwał milczenie po piątkowym meczu Bayernu Monachium podczas rozmowy z Mateuszem Borkiem. - Wiele rzeczy zostało ostatnio powiedzianych, nie do końca prawdziwych. Mogę potwierdzić, że przed zgrupowaniem było ustalone, że w przypadku zwycięstwa nad Andorą i zagwarantowaniu sobie baraży nie będę brany pod uwagę na drugi mecz - przekonywał (więcej TUTAJ).