W poprzednim sezonie kadrowicz był ważną postacią w zespole Lecha Poznań i został dostrzeżony przez skautów Unionu Berlin. Niemiecki klub latem zapłacił 2,5 mln euro za lewego obrońcę "Kolejorza". Do stołecznego zespołu dołączył także Paweł Wszołek.
Tymoteusz Puchacz do tej pory rozegrał sześć spotkań w Lidze Konferencji Europy i zapisał na swoim koncie dwie asysty, ale nadal czeka na debiut w Bundeslidze. Lewy obrońca ma dużą konkurencję. U trenera Ursa Fischera częściej grają Niko Giesselmann oraz Bastian Oczipka.
Paulo Sousa obdarzył zaufaniem piłkarza Unionu i powołał go na listopadowe zgrupowanie. Polak liczy na to, że przełom nastąpi po przerwie reprezentacyjnej.
- Jestem trochę podmęczony tą sytuacją. Przyjeżdżam na kadrę, gram i wszystko jest fajnie. Wracam do klubu i nie gram. To nie jest łatwe. Mam nadzieję, że po zgrupowaniu nadejdzie moment przełomowy - mówił w wywiadzie dla kanału "Łączy nas piłka".
22-latek wiąże swoją przyszłość z Unionem. - Robię wszystko, co mogę, żeby zacząć i czekam. Człowiek chciałby zagrać coś w tej Bundeslidze od początku lub z ławki, ale nie mogę w to ingerować - wyjaśnił. Puchacz najbliższą okazję do debiutu będzie miał 20 listopada w derbach Berlina.
Czytaj także:
Znamy kolejnego uczestnika mundialu! Cała Rosja płacze!
Robert Lewandowski nie zagra z Węgrami. Kibice zirytowani
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski ostro o polskim systemie szkolenia. "Nie mogę powiedzieć, że widać światełko w tunelu"