Przez kontuzję kolana Arkadiusz Milik stracił cztery miesiące. Uraz początkowo wydawał się niegroźny i napastnik znalazł się w kadrze na Euro 2020, ale ostatecznie w turnieju nie zagrał. Jeszcze przed startem mistrzostw Milik opuścił kadrę. Później leczenie urazu przedłużało się, przez co Polak nie brał udziału w przygotowaniach do sezonu.
Mimo to w Olympique Marsylia ma wysoką pozycję. Napastnik cieszy się zaufaniem trenera Jorge Sampaolego. Polak w dziewięciu meczach strzelił dwa gole. Na jego powrót do gry czekał selekcjoner Paulo Sousa.
Milik w kadrze jest jednym z czterech napastników. Oprócz niego powołanie otrzymali Robert Lewandowski, Karol Świderski i Krzysztof Piątek. Sousa widział w kadrze również Adama Buksę, ale ten ma kontuzję śródstopia i nie przyjechał na zgrupowanie. Milik doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak duża konkurencja jest w kadrze na jego pozycji.
ZOBACZ WIDEO: Koniec piłki nożnej, jaką znamy? Robert Lewandowski nie wróży dobrej przyszłości
Gdy trenerem kadry był Adam Nawałka, Milik miał w niej pewne miejsce. Teraz jego pozycja w zespole jest inna, ale napastnik podchodzi do tego ze spokojem.
- Nie przyjechałem tutaj z jakimiś oczekiwaniami w stylu, że muszę grać od początku czy wystąpić w obu meczach. Podchodzę do tego na spokojnie. Niezależnie od tego, czy zagram 5, 10 czy 90 minut, będę zadowolony. Już moja obecność tutaj jest dla mnie wielkim plusem. Czuję po swoim organizmie, że z tygodnia na tydzień wyglądam coraz lepiej - powiedział "Przeglądowi Sportowemu".
Polska w trakcie listopadowego zgrupowania zagra dwa mecze. 12 listopada zmierzy się na wyjeździe z Andorą, a trzy dni później Polacy podejmą Węgrów.
Czytaj także:
Tak Lewandowski zareagował na Guardiolę. Ujawniono ich rozmowę
Co z podsłuchem w PZPN? Cezary Kulesza przekazał nowe informacje