Eryk Naruszewicz pełniący w klubie trzy funkcje: kierownika zespołu, asystenta trenera i członka zarządu, opowiada, jak w ostatnim czasie funkcjonuje klub z podlaskiej A Klasy (siódmej ligi).
- Ze względu na stan wyjątkowy nie możemy na razie organizować meczów u siebie. Wszystkie spotkania zaplanowane w Kuźnicy zostały przeniesione na rundę wiosenną. Nikt nie mógł tego przewidzieć, to jasne, ale niestety odbija się to na naszych finansach. Nałożyły się mecze wyjazdowe, czeka nas kilka wyjazdów po około 150 kilometrów. Jeden wyjazd to dwa razy większy koszt organizacji meczu niż na własnym terenie - chodzi o około 1000 złotych więcej. W dwóch przypadkach musieliśmy wynająć boisko 16 kilometrów od Kuźnicy i w pobliskiej miejscowości grać tam jako gospodarz - relacjonuje Naruszewicz.
W mieście poligon
Sytuacja w strefie stanu wyjątkowego na pewno nie pomaga klubowi. Drużyna przez różnego rodzaju problemy oddała dwa mecze walkowerem. Z trzema punktami na koncie zajmuje ostatnie miejsce w lidze.
- Oby ta sytuacja nie przeciągnęła się na dłużej, bo możemy po prostu nie podołać finansowo - kontynuuje nasz rozmówca. I opowiada, jak wygląda obecnie życie pod granicą z Białorusią.
- Wszystko rozgrywa się tak naprawdę w promieniu dwóch kilometrów. Jeżdżą ciężarówki z żołnierzami, policja, w Kuźnicy jest dużo wozów wojskowych. Ze względu na stan wyjątkowy powstała tymczasowa placówka dla wojska, specjalny poligon, który znajduje się pół kilometra od mojego domu. Punkty przy granicy są stale oświetlone specjalnymi lampami - opowiada.
ZOBACZ WIDEO: Wróciły najlepsze czasy Barcelony. To zasługa piłkarek
Jak twierdzi, nie utrudnia to jednak normalnego funkcjonowania mieszkańcom. - W naszym małym centrum nie widać, żeby coś poważnego działo się dalej, pod granicą. Po ulicach nie chodzi uzbrojone wojsko. "Akcja" toczy się przy samym przejściu - mówi.
Ale podczas wjeżdżania i wyjeżdżania z miasta każdy pojazd jest kontrolowany. - Porządku pilnują patrole z żandarmerią, należy pokazać przepustkę, w jakim celu zamierza się wjechać do miasta. Sprawdzają też nas, gdy wybieramy się na mecze - mówi Naruszewski.
- Funkcjonariusze wchodzą do autokaru, sprawdzają zawodnikom dowody, patrzą na sprzęt jaki wieziemy. Wszystko przebiega jednak sprawnie, nie stoi się długo - opowiada.
Co z boiskiem?
Boiska Pogranicza Kuźnica znajdują się tuż przy granicy. - W linii prostej dzieli nas dwieście metrów od strefy stanu wyjątkowego. Wystarczy przejść przez lasek i jest się na miejscu - komentuje.
- Niestety musimy liczyć się z tym, że z biegiem czasu wojsko zajmie nasze boiska i przerobi je na tymczasowy poligon - zawiesza głos Naruszewicz. - Tam trenujemy, wcześniej przegrywaliśmy mecze. No nic, trzeba będzie coś wymyślić - uzupełnia.
- Będziemy musieli wynająć inne boisko. W Kuźnicy mamy szkołę i najwyżej przeniesiemy się na salę gimnastyczną. Można tam zrobić trening motoryczny i biegowy - szuka pozytywów pracownik klubu. - Jesteśmy na etapie poszukiwania sponsora. Fajnie, gdyby udało się uzyskać jakąkolwiek pomoc - komentuje.
Pomoc mundurowym
Pracownicy Pogranicza Kuźnica wspierają jednak wojsko. Przygotowali paczkę z żywnością i przekazali Ochotniczej Straży Pożarnej w Kuźnicy, która trafi do służb mundurowych przy pasie granicznym. - Zachęcamy do podobnej inicjatywy również inne klubu z okolicy - kontynuuje Naruszewicz.
- Zebraliśmy czekolady, kabanosy, batoniki, owoce i ubrania. Uważamy, że wojsko dobrze wypełnia swoje obowiązki. Wiem, że wiele osób opuściło miasto i wyjechało do Białegostoku ze strachu, że Kuźnicę zaleje zaraz fala uchodźców. Zapewniam jednak, że nie ma się czego bać - kończy nasz rozmówca.
Będą zmiany w składzie. Tak zagrają Polacy
To nie robi wrażenia na Kamilu Gliku. "Tak było przez 3/4 kariery"