Mecz na szczycie Fortuna I Ligi pełen emocji. Ale błędów też nie brakowało

Materiały prasowe / Widzew.com / Marcin Bryja / Na zdjęciu: mecz Widzew Łódź - Miedź Legnica
Materiały prasowe / Widzew.com / Marcin Bryja / Na zdjęciu: mecz Widzew Łódź - Miedź Legnica

Do samego końca jedni i drudzy walczyli o pełną pulę. Skończyło się jednak podziałem punktów. W meczu dwóch czołowych drużyn Fortuna I Ligi Widzew Łódź zremisował z Miedzią Legnica 1:1.

Spotkanie zapowiadało się wyśmienicie. Widzewiacy rundę jesienną Fortuna I Ligi rozpoczęli świetnie i to zaprowadziło ich na fotel lidera. Z kolei Miedź jest niepokonana od sześciu ligowych meczów. Mimo porażki w Pucharze Polski w środę po karnych z Górnikiem Łęczna, mobilizacja w ekipie z Legnicy była ogromna.

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że tak nie jest. Gramy z uznaną marką, poza tym jest to spotkanie lidera z wiceliderem. Myślę, że ten mecz elektryzuje nie tylko kibiców w Legnicy i Łodzi, ale i w całej Polsce. Z tego co wiem stadion będzie pełny. Nie tylko pojawi się komplet kibiców, ale też trenerzy ekstraklasowych klubów i dziennikarze z całego kraju. Na pewno jest to mecz dużej wagi. Ale zdobyć można w nim tylko trzy punkty, nie więcej - podkreślał na przedmeczowej konferencji prasowej trener Wojciech Łobodziński.

Goście chcieli użyć elementu zaskoczenia już w pierwszych sekundach, gdy na bramkę Jakuba Wrąbla ruszył Patryk Makuch. Golkiper Widzewa spisał się świetnie. Napastnik Miedzianki jednak nie rezygnował. W 21. minucie zmarnował wprawdzie doskonałą sytuację z 7 metrów, ale chwilę później dostał górną piłkę, wygrał pojedynek skokowo-szybkościowy z Tomaszem Dejewskim na lewej stronie i popędził w pole karne. Tym razem się nie pomylił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

W 28. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić napastnik łodzian Mattia Montini, a zmienił go Bartosz Guzdek. To właśnie on dał pierwszy sygnał do ataku czerwono-biało-czerwonym, choć akcję w 31. minucie rozegrał dość samolubnie wbiegając w szesnastkę. Piłka mu podskoczyła i uderzył nieczysto.

Od tego momentu przeważać zaczęli piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia, choć raz nadziali się na kontrę. Uciekający prawą flanką Damian Tront chciał uderzyć tuż przy słupku i minimalnie się pomylił. W odpowiedzi dwie szanse miał Patryk Kun - najpierw z prawej, potem z lewej strony bramki Pawła Lenarcika. Bez efektu.

W 40. minucie kilkanaście tysięcy kibiców na stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi wyskoczyło w górę z radości, bo piłka wpadła do siatki Miedzi po strzale z dystansu, ale sędzia asystent wskazał, że przy dośrodkowaniu przekroczyła linię końcową i bramka została anulowana. Lecz niecałe 180 sekund później padł już gol prawidłowy. Nemanja Mijusković nie przeciął dośrodkowania z narożnika boiska, podobnie jak wychodzący z bramki Lenarcik, a refleksem wykazał się Daniel Tanżyna.

Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli kontrę 4 na 3, ale zepsuł ją Marek Hanousek. W odpowiedzi rekontra Miedzi i wyjście Makucha sam na sam z Wrąblem. Górą bramkarz Widzewa. Co ciekawe, po przerwie widzewiacy wyszli piątką na trzech rywali, ale akcja nie zakończyła się nawet strzałem. Uderzał za to w 53. minucie Kamil Zapolnik po przebojowym rajdzie, lecz znów dobrze spisał się golkiper miejscowych.

W środkowej fazie drugiej połowy tempo gry spadło, a na boisku więcej było faulowania niż grania. Odnotować warto tylko strzał na wiwat Bartosza Guzdka. W ostatnim kwadransie przycisnęła ekipa trenera Łobodzińskiego, po raz kolejny wykorzystując niepewność łódzkiej defensywy. Po strzale Tronta piłka odbiła się od poprzeczki.

Widzew stać było na strzał z dystansu Kuna, lecz kapitalnie obronił go Lenarcik. Ekipa z al. Piłsudskiego kończyła mecz w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Daniela Tanżyny, a chwilę potem znakomicie po strzale Szymona Matuszka interweniował Jakub Wrąbel. W doliczonym czasie gry ponownie gracz Miedzi miał okazję z kilku metrów i po raz kolejny bramkarz Widzewa spisał się kapitalnie.

Na czele Fortuna I Ligi zostaje więc status quo. Łodzianie prowadzą z dwoma punktami nad ekipą z Dolnego Śląska. Za tydzień czerwono-biało-czerwoni zagrają na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała, zaś legniczanie podejmą Górnika Polkowice.

Widzew Łódź - Miedź Legnica 1:1 (1:1)
0:1 - Patryk Makuch 24'
1:1 - Daniel Tanżyna 43'

Składy:

Widzew: Jakub Wrąbel - Patryk Stępński, Tomasz Dejewski, Daniel Tanżyna - Paweł Zieliński, Dominik Kun, Marek Hanousek, Fabio Nunes (77' Patryk Mucha) - Karol Danielak (88' Przemysław Kita), Mattia Montini (28' Bartosz Guzdek), Radosław Gołębiowski (46' Mateusz Michalski).

Miedź: Paweł Lenarcik - Jurich Carolina, Nemanja Mijusković, Jon Aurtenetxe, Carlos Martinez - Maxime Dominguez, Damian Tront, Mehdi Lehaire (69' Szymon Matuszek) - Maciej Śliwa, Patryk Makuch, Kamil Zapolnik.

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Żółte kartki: Tanżyna, trener Niedźwiedź (Widzew) - trener Łobodziński, Mijusković, Lehaire (Miedź).

Czerwona kartka: Tanżyna (Widzew) - 89' - za drugą żółtą.

Widzów: 17 058

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Miedź Legnica 34 23 8 3 56:22 77
2 Widzew Łódź 34 18 8 8 53:38 62
3 Arka Gdynia 34 19 4 11 62:39 61
4 Korona Kielce 34 15 11 8 46:37 56
5 Odra Opole 34 14 9 11 51:46 51
6 Chrobry Głogów 34 13 11 10 43:34 50
7 Sandecja Nowy Sącz 34 12 11 11 39:36 47
8 GKS Katowice 34 11 13 10 44:47 46
9 Podbeskidzie Bielsko-Biała 34 11 12 11 48:41 45
10 ŁKS Łódź 34 12 9 13 33:37 45
11 Resovia 34 11 11 12 42:39 44
12 GKS Tychy 34 11 11 12 37:41 44
13 Skra Częstochowa 34 8 14 12 28:41 38
14 Puszcza Niepołomice 34 10 7 17 41:50 37
15 Zagłębie Sosnowiec 34 8 12 14 41:48 36
16 Stomil Olsztyn 34 10 5 19 32:52 35
17 Górnik Polkowice 34 5 14 15 32:54 29
18 GKS Jastrzębie 34 5 10 19 32:58 25

Sprawdź także: Niespodzianka w Katowicach. Nastawione celowniki GKS-u Tychy

Źródło artykułu: