26 powołanych piłkarzy w tym 9 w linii pomocy. Jak wiadomo, reprezentacja narodowa nie jest z gumy. Ktoś zawsze będzie musiał się pogodzić z brakiem miejsca w kadrze. Tak się jednak ostatnio składa, że jedną z takich osób regularnie, ku zaskoczeniu wielu kibiców i ekspertów, jest Sebastian Szymański, który notuje udany sezon w rosyjskim Dynamo Moskwa.
Co więcej, z czasem wcale nie musi mu być łatwiej, bo coraz mocniej do drzwi reprezentacji puka choćby grający w Serie A Szymon Żurkowski.
W przyszłości wciąż możemy mieć sporo radości
25 marca. Puskas Arena w Budapeszcie. Paulo Sousa debiutuje na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Portugalczyk, w swoim pierwszym meczu decyduje się dać szanse od 1. minuty m.in. Sebastianowi Szymańskiemu. 22-latek nie prezentuje się jednak najlepiej i już w 58. minucie zostaje zmieniony przez Kamila Jóźwiaka. W kolejnych dwóch spotkaniach marcowego zgrupowania Szymański nie pojawia się na murawie choćby na minutę.
ZOBACZ WIDEO: Sousa optymistycznie nastawiony ws. Casha. "Jestem przekonany, że zintegruje się z pozostałymi"
"I znów zawiódł wielkie oczekiwania. Jeśli o Piotrze Zielińskim mówimy, że nie gra w reprezentacji na miarę potencjału, to co powiedzieć o nim? Owszem, w Dynamie Moskwa jest środkowym pomocnikiem, a nie skrzydłowym czy wahadłowym, ale wyglądał, jakby przyjechał do Budapesztu na wycieczkę i przypadkiem wsiadł do jadącego na Puskas Arenę autokaru kadry. Po takim występie powinien na długo wrócić na ławkę" - pisaliśmy wówczas o Szymańskim oceniając występ reprezentacji na Węgrzech. Nikt się jednak chyba nie spodziewał, że na ławkę, a nawet poza nią, powróci na aż tak długo.
- Widać, że Paulo Sousa postawił na innych graczy, więc tutaj nie ma co kruszyć o to kopii. Są wyniki, a wiadomo, że selekcjonera rozlicza się nie za powołania, a właśnie za wyniki. Jeżeli będziemy w barażach i awansujemy z nich na mundial, to wszystko będzie w porządku - ocenia tę sytuację były selekcjoner naszej reprezentacji Jerzy Engel.
Jak jednak podkreśla nasz rozmówca, to zdecydowanie nie jest moment, by na Szymańskim definitywnie stawiać krzyżyk. Taki ruch byłby zresztą niedorzeczny patrząc na to, jak młody pomocnik rozwija się w Rosji. Tylko w tym sezonie, w 14 meczach rozegranych w barwach Dynama Moskwa strzelił on 3 gole i zaliczył 4 asysty.
- Bardzo lubię tego piłkarza i myślałem, że w przyszłości będzie to jedna z najlepszych "10", jaką będziemy mieć w naszej kadrze - komentuje Engel.
- Czasami selekcjoner ma jednak zupełnie inną wizję, potrzebuje zawodników o zupełnie innym profilu, możliwe też, że na tę samą pozycję ma już piłkarzy, którym ufa i których ma sprawdzonych. Dlatego też nie chce ryzykować - dodaje. - W przyszłości to jednak na pewno będzie zawodnik, na którego kadra będzie mogła liczyć - podkreśla były trener takich klubów jak Wisła Kraków, Polonia Warszawa czy APOEL Nikozja.
Zdezorientowany całą sytuacją wydaje się też sam zainteresowany. W ostatnich dniach, w rozmowie z rosyjskim "Match TV", Szymański zdecydował się na kilka szczerych słów.
- Nie wiem, dlaczego nie dostaję powołań. Bardzo chciałbym poznać powód. Prawdopodobnie inni są lepsi ode mnie, taki jest futbol - mówił. - Naprawdę chcę grać dla mojego kraju, ale nie wiem co jeszcze mogę zrobić, żeby znaleźć się w kadrze. Wydawało mi się, że poprawiłem swoją grę w Dynamie, to najwyraźniej za mało - podsumował zawodnik.
Konkurencja nie śpi
Choć już dziś sytuacja Szymańskiego wydaje się trudna, to jego droga do reprezentacji wkrótce jeszcze może się wydłużyć. Wszystko za sprawą łapiącego coraz lepszą formę w Serie A Szymona Żurkowskiego. W ostatnich dwóch meczach były piłkarz Górnika zdobył dwie bramki i zanotował asystę. Nie przeszkodził mu nawet fakt, że na boisku spędził w sumie zaledwie 41 minut.
I choć nie jest to 1 do 1 ten sam typ piłkarza, to ostatecznie obaj mogą być rozpatrywani jako środkowi pomocnicy, gdzie i tak już dziś selekcjoner ma całkiem spore pole manewru.
- Bez wątpienia ostatnie dwa mecze były dla Żurkowskiego bardzo udane. Asystował, strzelał, wszędzie go było pełno, w odbiorze, w rozegraniu, a on sam podejmował bardzo dobre decyzje - chwali w rozmowie z WP SportoweFakty 24-latka były reprezentant Polski, a dziś ekspert i komentator Serie A, Piotr Czachowski.
- To jednak wciąż zaledwie dwa mecze. By trafić do reprezentacji Polski trzeba to jeszcze powielać i ten poziom sportowy cały czas podtrzymywać, a kto wie, czy nie podnosić - dodaje Czachowski.
Nie da się jednak ukryć, że po licznych perturbacjach, kariera Żurkowskiego wydaje się wreszcie wracać na właściwe tory. Z Polski wyjeżdżał bowiem już w 2019 roku z łatką ogromnego talentu. Nie udało mu się jednak przebić w Fiorentinie, a jego sytuacje poprawiło dopiero wypożyczenie do Empoli, w którym zaczął regularnie zbierać minuty.
- Żurkowski bardzo długo się przebijał do miejsca, w którym jest. Bardzo dobrze się jednak stało, że trafił do Empoli. Tam już wielu polskich piłkarzy rozwijało skrzydła. Niewątpliwie jednak Żurkowski w przyszłości, może być w Serie A "kimś", tak jak chociażby Piotr Zieliński. Żeby być jednak powołanym do reprezentacji trzeba grać na nieco wyższym poziomie, takim jak w ostatnich dwóch meczach. To musi być jednak udokumentowane większą liczbą spotkań - mówi nam Czachowski.
Na dziś ani jeden, ani drugi zawodnik jednak nie wydaje się być szczególnie bliski gry z orzełkiem na piersi. Z drugiej strony wypada się cieszyć, że dotarliśmy do momentu, w którym, przynajmniej w kontekście niektórych pozycji, dyskutujemy nad brakiem powołań nieźle grających w klubach piłkarzy, a nie nad powołaniami regularnych ławkowiczów.
Czytaj także:
- To ma być pierwszy cel transferowy Xaviego
- Napoli w wyjątkowy sposób odda hołd Diego Maradonie