W sobotę piłkarze Lechii Gdańsk oddali aż 25 strzałów na bramkę Warty Poznań. Gole jednak długo nie padały i wiele wskazywało na remis. W końcu jednak po faulu Jakuba Kiełba na Flavio Paixao sędzia podyktował rzut karny, który wykorzystał Portugalczyk. Dwie minuty później po kuriozalnym samobóju Jana Grzesika było już 0:2.
- Ten mecz powinniśmy wygrać 5:1 lub 6:1. Mieliśmy bardzo dużo okazji do zdobycia bramek. Graliśmy bardzo dobrze w pierwszej połowie, Warta miała tylko dwa kontrataki. W drugiej połowie było ciężko, jak to bywa z drużynami walczącymi o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. To dla nas najtrudniejsze mecze - powiedział po spotkaniu Flavio Paixao w rozmowie z klubową telewizją.
Portugalczyk przyznał, że Tomasz Kaczmarek przewidział taki scenariusz. - Niesamowite, że trener nam mówił, że możemy wygrać w ostatnich sekundach meczu. Tak było i zdobyliśmy bramki w końcówce. Graliśmy bardzo dobrze, zabraliśmy do Gdańska trzy punkty i jedziemy dalej - dodał Paixao.
Gdańszczanie mogli tym samym zrehabilitować się za odpadnięcie z Fortuna Pucharu Polski. - Wtorkowe spotkanie było dla nas bardzo trudne. Puchar Polski był dla nas bardzo trudny, ale to jest dla nas ważny dzień i ważny mecz. Patrzymy z optymizmem na przyszłość - podsumował napastnik Lechii Gdańsk.
Czytaj także:
Ten gol przejdzie do historii ligi
Niespodziewana sytuacja na meczu Górnika
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!