Pomimo występu Tymoteusza Puchacza od pierwszej minuty w meczu Ligi Konferencji Europy (przegrana z Feynoordem Rotterdam 1:3), szansa na debiut w najbliższym spotkaniu ligowym wciąż jest mało prawdopodobna. W rozgrywkach Bundesligi trener Urs Fischer konsekwentnie stawia na innego lewego obrońcę - Niko Giesselmanna, który go nie zawodzi.
Puchacz przechodząc do Unionu Berlin, mógł oczekiwać regularnych występów w pierwszym zespole. Szczególnie biorąc pod uwagę, że jego konkurent na tej pozycji w ubiegłym sezonie, nie był pierwszym wyborem trenera. Rzeczywistość dla polskiego piłkarza okazała się zupełnie inna, przez co wciąż musi udowadniać swoją wartość.
Dla naszego reprezentanta sytuacja w klubie staje się dość skomplikowana. Jedynymi rozgrywkami, w których Puchacz wystąpił, pozostają mecze w Lidze Konferencji Europy. Dotychczas polski piłkarz barwy stołecznej drużyny reprezentował pięciokrotnie. Dwa razy w konfrontacji z Kuopion Palloseura (IV runda el. LKE), po razie ze Slavią Praga, Maccabi Haifa i wspomnianym wcześniej Feynoordem (faza grupowa LKE).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
W Bundeslidze często brakuje dla niego miejsca w składzie, przez co nie mieści się nawet w kadrze meczowej. Trenera Unionu nie przekonują nawet dobre występy polskiego zawodnika w drużynie narodowej. Podczas ostatniego zgrupowania rozegrał 90. minut w wygranym spotkaniu z Albanią.
Trener Unionu broni się swoimi decyzjami. W ligowej tabeli (stan przed rozpoczęciem 9. kolejki) berlińczycy znajdują się na piątej pozycji. Po raz kolejny zaprzeczają przedsezonowym przewidywaniom, plasując się wyżej niż zakładano i są na dobrej drodze, by powtórzyć dobry wynik z ubiegłego sezonu. Postawa w lidze jest szczególnie doceniana, gdyż po raz kolejny zostawiają w tyle rywala zza miedzy - Herthę Berlin.
Najbliższe spotkanie ligowe stołeczny zespół zagra na wyjeździe. Rywalem Unionu będzie dwunasty w tabeli VfB Stuttgart. Mecz zostanie rozegrany 24 października o 17.30 na Mercedes-Benz Arena.
Lewandowski ciągle nienasycony. "Szkoda tych sytuacji" >>
Dwucyfrowy dorobek Roberta Lewandowskiego w Bundeslidze! >>