Dla reprezentacji San Marino sukcesem było strzelenie gola w starciu z Polską. To był historyczny moment dla drużyny z tego maleńkiego kraju, która w Europie jest dostarczycielem punktów. W San Marino Polacy wygrali 7:1, ale mimo to gospodarze byli po meczu zadowoleni.
W sobotę będzie okazja do rewanżu. Tym razem mecz odbędzie się w Warszawie, a obserwować go z trybun ma około 40 tysięcy widzów. Zdecydowanym faworytem znów jest reprezentacja Polski, a niewiadomą wydają się być jedynie rozmiary triumfu Biało-Czerwonych.
Selekcjoner drużyny San Marino doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego zespół ma iluzoryczne szanse na zdobycie punktu. Dlatego przed drużyną stawia zupełnie inny cel. Wyznał, co byłoby spełnieniem marzeń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
- Zrobimy wszystko, aby również w Warszawie zdobyć bramkę. To by oznaczało, że podobnie jak przez długą część drugiej połowy spotkania w Serravalle, utrzymalibyśmy wysoki poziom agresji w naszej grze. Tego oczekuję od moich zawodników, maksymalnego zaangażowania. Zdaję sobie sprawę, że w sobotę atuty piłkarskie będą po stronie gospodarzy, ale chcemy dać swoje maksimum. Przekonamy się, na ile to wystarczy - powiedział Franco Varrella.
Mecz Polski z San Marino rozegrany zostanie 9 października w Warszawie. Początek spotkania zaplanowany na godzinę 20:45. Transmisja dostępna będzie na antenach TVP1, TVP Sport i w platformie WP Pilot.
Czytaj także:
"Negatywny rekord Lewandowskiego". Hiszpanie piszą o Polaku
Koniec cudownej passy. Klasa Hiszpanii w półfinale Ligi Narodów