Selekcjoner reprezentacji Polski, Paulo Sousa, na razie nie korzystał zbyt wiele z piłkarzy PKO Ekstraklasy. Portugalczyk rzadko też bywa na meczach ligowych. W rozmowie z dziennikarzem Sebastianem Staszewskim na kanale "Po gwizdku" na YouTube mówi wprost, że nie ma zamiaru bywać na meczach tylko po to, by pokazać się i zrobić sobie zdjęcie. Jak zaznacza, to strata czasu.
- Próbowałem pomóc i wspierać polską piłkę, także Ekstraklasę, pomagałem promować zawodników, ale na końcu muszę być uczciwy ze sobą i swoimi przekonaniami - zaznacza Portugalczyk. - Nawet jeśli chciałbym dołączać do kadry piłkarzy z Ekstraklasy, to nie mogę pokazać innym zawodnikom z kadry, że stracą pozycję dla zawodnika o mniejszych umiejętnościach.
Na ostatnim zgrupowaniu kadry narodowej na 24 powołanych zawodników był zaledwie jeden polski piłkarz z rodzimej ligi. Z drugiej strony takich powołań domaga się opinia publiczna, ale też jest to narzędzie do budowania kadry w przyszłości.
- To, co może być w przyszłości - i to jest coś, o czym rozmawiałem już na początku ze Zbigniewem Bońkiem, a niedawno wspomniałem o tym nowemu prezesowi, Cezaremu Kuleszy - to robione wielokrotnie w trakcie sezonu, na przykład raz w miesiącu, powołania piłkarzy tylko z Ekstraklasy - mówi Sousa.
Jak miałyby wyglądać takie zgrupowania? Byłyby to raczej ekspresowe przeglądy wojsk. - Na dwa dni, dwa treningi. I to jest coś, co chciałbym robić. Do tego chciałbym zaprosić wszystkich trenerów z Ekstraklasy na te dwa dni, by wymienić się doświadczeniami, porozmawiać o futbolu, o polskiej piłce albo taktyce. To mogłoby dać mi powód, aby jeszcze częściej bywać w Polsce - kiedy bylibyśmy w kontakcie i mogli się wspólnie rozwijać - mówi.
Można powiedzieć, że byłby to nieco zmodyfikowany plan Leo Beenhakkera. Holender organizował takie zgrupowania dla piłkarzy z ligi. Zapraszał też regularnie trenerów ligowych na zgrupowania, gdzie wymieniał się z nimi doświadczeniami. Sousa uważa, że takie zgrupowania byłyby znacznie bardziej pożyteczne dla futbolu w Polsce.
- To miałoby znacznie większy sens niż moje przyjeżdżanie, żeby zrobić sobie zdjęcie i powiedzieć ludziom: "Hej, jestem w Polsce, przyleciałem obejrzeć mecz Ekstraklasy". Muszę być fair. Czasami ludzie nie lubią usłyszeć prawdy, wolą słyszeć to, co chcą... Ale powtórzę: pozwólcie mi być sobą, szczerym oraz konkretnym w tych sprawach - stwierdza Portugalczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w wykonaniu kobiety! Bramkarka nie mogła nic zrobić