- Rzadko narzekam na pracę arbitra, ale tym razem muszę to zrobić. Uważam, że jego orzeczenia odbiły się na przebiegu spotkania. Życia nie ułatwiały nam także osłabienia. Po dwóch czerwonych kartkach skupiliśmy się już tylko na obronie i jak najdłuższym utrzymaniu się przy piłce. Jakakolwiek inna taktyka spowodowałaby utratę jeszcze większej ilości bramek - powiedział serwisowi SportoweFakty.pl Adrian Sobczyński.
Warta otworzyła wynik po rzucie karnym podyktowanym w 11. minucie. Paweł Raczkowski wskazał na "wapno" dopiero po sygnalizacji sędziego liniowego. - W tej sytuacji nie było mowy o jedenastce. Znajdowałem się blisko całego zdarzenia i dokładnie je widziałem. Marcin Klatt przyjął piłkę ręką. Niestety arbiter boczny zdecydował inaczej. Cóż, pomylił się, ale to może zdarzyć się każdemu. Nasza gra w obronie też nie wyglądała zbyt dobrze. Teraz trzeba jak najszybciej zapomnieć o tej klęsce i postarać się o zwycięstwo w środowym meczu z Dolcanem Ząbki - stwierdził pomocnik beniaminka.
O ile przy rzucie karnym dla Warty pojawiły się pewne wątpliwości, to już czerwona kartka dla Adama Cieślińskiego była konsekwencją nieodpowiedzialnego zachowania piłkarza, który mając na koncie jedno upomnienie, pozwolił sobie na kolejny brutalny faul. - Sądzę, że Adaś zaatakował rywala w ciemno, na pewno był zdenerwowany. Ja go nie winię za takie zachowanie. Każdemu może się to zdarzyć. Nie jest powiedziane, że za kilka spotkań inny zawodnik pod wpływem adrenaliny nie wykona podobnego wślizgu - dodał Sobczyński.
Mimo druzgocącej porażki w Poznaniu, sytuacja KSZO jest całkiem niezła. Zespół Roberta Kasperczyka zgromadził do tej pory 7 punktów i plasuje się w środku stawki. - Początek sezonu mieliśmy dobry, ale mimo wszystko szkoda przegranej z Wartą, bo pojawiła się szansa awansować na wyższe pozycje. Liczę jednak na powrót kontuzjowanych piłkarzy, bo jestem przekonany, że w optymalnym składzie pójdzie nam zdecydowanie lepiej - zakończył 32-letni pomocnik.