Stalówka sięga dna - relacja z meczu Stal Stalowa Wola - GKS Katowice

Zespół Stali Stalowa Wola przez trzydzieści minut grał z przewagą dwóch zawodników, a mimo to nie potrafił odrobić strat. Goście z Katowic zwycięstwo zapewnili sobie już w pierwszej połowie, kiedy to dwa razy do siatki zielono-czarnych trafił Krzysztof Kaliciak.

Niemrawy początek

Pierwsze 20 minut sobotniego pojedynku pomiędzy Stalą Stalowa Wola a GKS Katowice było bardzo słabe. Padający deszcz i śliska murawa przeszkadzały graczom obu ekip w skutecznym konstruowania akcji ofensywnych. W tym fragmencie gry właściwie tylko sytuacja z 12. minuty należała do ciekawych. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Stal piłka trafiła tuż przed pole karne do Longinusa Uwakwe, który bez namysłu huknął z woleja, ale świetnie spisał się Jacek Gorczyca, który odbił mocno bitą futbolówkę. Goście praktycznie nie mieli tak dobrej okazji w pierwszych fragmentach tego widowiska.

Błędy, błędy i jeszcze raz błędy

To co wydawało się niemożliwe dla kibiców stało się faktem. W 22. minucie nieporozumienie w szeregach gospodarzy wykorzystali katowiczanie. Błąd w komunikacji pomiędzy Danielem Treściński i Tomaszem Wietechą poskutkował jedenastką. W polu karnym został sfaulowany zawodnik gości i sędzia bez wahania wskazał na wapno. Skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Krzysztof Kaliciak. Kolejny błąd kosztował Stalówkę utratę drugiego gola. Ponownie stoperzy Stali zachowali się jak amatorzy i dopuścili Kaliciaka do sytuacji strzeleckiej. Ten nie zmarnował prezentu i mimo interwencji Wietechy wpakował piłkę do siatki. Była 39. minuta a na tablicy wyników widniał rezultat 0:2. Mało tego, w 45. minucie ponownie Treściński popełnił kiks, lecz tym razem Bartosz Iwan nie skorzystał z wybornej okazji i po raz trzeci nie skarcił gospodarzy. Piłka po jego strzale z 16 metrów znalazła się w rękach golkipera Stalówki.

Zmarnowali kilka okazji

Należy wspomnieć, że pomiędzy pierwszym a drugim golu dla katowiczan Stalowcy stworzyli sobie kilka okazji strzeleckich. Na drodze do celu stanęła jednak skuteczność, a raczej jej brak. Najpierw Abel Salami z ostrego kąta fatalnie spudłował, potem ponownie ten sam piłkarz przestrzelił z 7 metrów, a na koniec Jurij Mychalczuk uderzył obok bramki z 20 metrów.

Kuriozum ze zmianami

W przerwie szkoleniowiec Stali postanowił dokonać dwóch zmian. Na placu gry pojawił się Dariusz Stachowiak i .. miał pojawić się Paweł Wasilewski. Nie pojawił się jednak, bowiem sędzie nie pozwolił wbiec piłkarzowi Stali na murawę. Powód? Prawdopodobnie nieodpowiednia koszulka. Nastąpiła szybka zmiana stroju i napastnik Stalówki zameldował się na murawie, w momencie, gdy Stal grała w dziesiątkę, a zegar wskazywał 47. minutę.

Było ostro

W 63. minucie na murawie zagotowało się. Mychalczuk został brutalnie sfaulowany przez Adriana Napierałę. Za to został ukarany czerwonym kartonikiem. Chwile potem drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną dostał Mateusz Sroka. - Nie wiem dokładnie jak był z Mateuszem, ponieważ odciągałem kolegów. Adrian natomiast sfaulował piłkarza Stali, ale był też kontakt z piłką - mówił po spotkaniu portalowi SportoweFakty.pl golkiper GKS Jacek Gorczyca.

Bicie głową w mur

Stalowcy przez 30 minut grali z przewagą dwóch zawodników. Nie potrafili jednak skutecznie zaatakować rywala i zagrozić bramce strzeżonej przez Gorczycę. Ataki Stalówki przypominały bicie głową w mur, a gra Gieksy przypominała obronę Częstochowy. Skuteczni okazali się goście, bowiem dowieźli wygraną do końca, mimo że w 93. minucie po podaniu Igora Migalewskiego gola zdobył Mychalczuk. Dwaj zawodnicy z Ukrainy byli najjaśniejszymi postaciami w ekipie ze Stalowej Woli.

Kibice chcą dymisji

W 70. minucie swoją dezaprobatę poczynań piłkarzy i trenerów wyrazili kibice. Wzorem fanów FC Barcelony zaczęli machać białymi chusteczkami i żądali dymisji szkoleniowca Stali Przemysława Cecherza. Na konferencji prasowej opiekun Stalówki stwierdził: - Jestem do dyspozycji zarządu. W ciągu najbliższych dni wyjaśni się sytuacja z trener zielono-czarnych. Swojego kolegę po fachu próbował usprawiedliwiać szkoleniowiec GKS Adam Nawałka: - To jest nowy zespół, początek ligi. Czasami potrzeba czasu.

Stal Stalowa Wola - GKS Katowice 1:2 (0:2)

0:1 - Kaliciak (k.) 24'

0:2 - Kaliciak 39'

1:2 - Mychalczuk 93'

Składy:

Stal Stalowa Wola: Wietecha - Szymiczek, Treściński (77' Czpak), Piszczek, Lebioda, Olszewski (46' Stachowiak), Uwakwe, Migalewski, Trela, Mychalczuk, Salami (47' Wasilewski).

GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Kamiński, Napierała, Niechciał, Goncerz, Cholerzyński, Hołota, Plewnia (85' Uszalewski), Iwan (74' Mikulenas), Kaliciak (68' Nowak).

Żółte kartki: Wietecha, Migalewski, Treściński (Stal) oraz Kamiński, Sroka, Iwan, Goncerz (GKS).

Czerwone kartki: Napierała, Sroka (za drugą żółtą) - obaj GKS Katowice.

Sędzia: Tomasz Grabowski (Kluczbork).

Widzów: 2500.

Najlepszy piłkarz Stali: Jurij Mychalczuk.

Najlepszy piłkarz GKS: Krzysztof Kaliciak.

Piłkarz meczu: Krzysztof Kaliciak.

Komentarze (0)