Gra defensywna reprezentacji Polski nie wyglądała dobrze ani na pierwszym, wiosennym zgrupowaniu pod wodzą Paulo Sousy, ani na Euro 2020. Czasu na wspólne treningi przed nadchodzącymi meczami nie było dużo, a poprawa jest potrzebna od zaraz. Biało-Czerwoni z czterema punktami są poza miejscami premiowanymi awansem bądź barażami. W czwartek o godzinie 20:45 podejmą Albanię.
- Mamy świadomość, że wcześniej traciliśmy mniej goli, ale też mniej ich zdobywaliśmy. Teraz tworzymy więcej sytuacji podbramkowych, ale ponosimy koszty w obronie - mówi Kamil Glik na konferencji prasowej. - Pracowaliśmy nad wypośrodkowaniem tego. W meczach Euro 2020 brakowało nam między innymi szczęścia. Paradoksalnie nie dopuszczaliśmy rywali do wielu szans podbramkowych. Wystarczyła im mała liczba strzałów do zdobycia gola
- Poza szczęściem brakowało nam wyrachowania. Chcieliśmy pewne rzeczy robić zbyt ładnie, a nie za mało skutecznie. Brakowało skuteczności w pojedynkach jeden na jednego. Może czasem trzeba było sfaulować przeciwnika, przerwać kontratak i wykazać się większym boiskowym cwaniactwem - wspomina doświadczony piłkarz mistrzostwa Europy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowne uderzenie z rzutu wolnego. Nie uwierzysz, kto strzelał
Reprezentant Polski przestrzega przed wybieganiem w przyszłość do prestiżowego meczu z Anglikami. - Podchodzimy z dużym respektem do Albanii, ponieważ wiemy na co ją stać. Analizowaliśmy grę przeciwnika i to mocna drużyna. Byłoby wielkim błędem myśleć już o meczu z Anglią. Żeby zagrać z nią o dużą stawkę, trzeba najpierw pokonać pierwszego rywala - przekonuje Glik.
Kamil Glik opowiedział również o swoim pozostaniu w drugoligowym Benevento Calcio. Najbliższe miesiące spędzi poza najwyższym szczeblem w Serie B.
- Było kilka tematów mniej lub bardziej poważnych, ale po powrocie do klubu 19 lipca zacząłem trenować na pełnych obrotach i nie zaprzątałem sobie głowy sprawami transferowymi. Trener i dyrektor sportowy zdecydowali, że jestem spokojny i mogę grać. Zobaczymy, co się wydarzy za rok albo pół roku. Korona mi z głowy nie spadnie, jeżeli będę musiał grać w Serie B - zapewnia filar zespołu narodowego, który w czwartek wyjdzie w podstawowym składzie.
- Pracowaliśmy przed ostatnie dni nad taktyką i stałymi fragmentami gry. Atmosfera w zespole jest dobra mimo problemów kadrowych, szczególnie w ofensywie. Brakuje nam trochę kontuzjowanych zawodników, ale trzeba sobie radzić bez nich. Mam nadzieję, że zastępcy wejdą w ich buty i udowodnią, że mają na tyle jakości, żeby grać w reprezentacji - podsumowuje Glik.
Czytaj także: Kamil Grosicki z planem powrotu do reprezentacji. "Chcę pokazać, że 'turbo' jest nadal mocne"
Czytaj także: "Totalnych frajerów dziś nie ma". Były reprezentant Polski ostrzega kadrę Sousy