PKO Ekstraklasa: Lech Poznań pokazał moc w meczu na szczycie!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
zdjęcie autora artykułu

To był jednostronny mecz na szczycie. Lech Poznań pokazał moc i pokonał Lechię Gdańsk 2:0. To dla lidera czwarte zwycięstwo z rzędu.

W tym artykule dowiesz się o:

Oba zespoły były przed 5. kolejką niepokonane i zajmowały dwa czołowe miejsca w tabeli, lecz początek wyglądał tak, jakby tylko gospodarze byli wysoko, a ekipa Piotra Stokowca walczyła o utrzymanie. Dała się bowiem niesamowicie stłamsić i od pierwszego gwizdka napór poznaniaków był ogromny.

Piłkarze z Trójmiasta przetrwali bez strat tylko nieco ponad kwadrans. W 17. minucie Maciej Skorża mógł się cieszyć, bo jego podopieczni przeprowadzili kapitalną akcję. Joao Amaral dograł z prawego skrzydła na 15. metr, a stamtąd perfekcyjnie huknął Mikael Ishak. Dusan Kuciak był bez szans, a trybuny oszalały z radości.

Przed sezonem najzagorzalsi fani "Kolejorza", sfrustrowani brakiem wyników i niezadowalającymi ich zdaniem ruchami kadrowymi, ogłosili bojkot i nie chcieli prowadzić zorganizowanego dopingu. Z tego bojkotu niewiele już jednak zostało. Lechici wygrywają, pokazują dobry futbol, frekwencja przy Bułgarskiej rośnie, a o wsparcie z widowni dbają wszystkie pozostałe sektory poza tym, z którego wcześniej doping słychać było najgłośniej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!

Lechia nie potrafiła odpowiedzieć na gola dla miejscowych. Poza nieznacznym pudłem Ilkaya Durmusa jeszcze przy stanie 0:0, nie wypracowała przed przerwą nic godnego uwagi, a nawet przy tej sytuacji trudno było ją pochwalić, bo zrodziła się ona ze straty Niki Kwekweskiriego w środku pola.

W drugiej części przełomu nie było. Gdańszczanie wyglądali mało przekonująco, a mogli przegrywać nawet 0:2, gdyby Jakub Kamiński nie przegrał pojedynku sam na sam z Kuciakiem.

Piotr Stokowiec reagował i dokonał aż trzech zmian, mimo to jego ekipa wciąż była bezradna. Zamiast impulsu i zdecydowanego natarcia, przyjęła drugi ciężki cios. W 63. minucie doskonale z rzutu wolnego uderzył Kwekweskiri, piłka poleciała przy słupku i Kuciak był bez szans. Gruzin zapracował na miejsce w podstawowym składzie dobrą zmianą w poprzedniej kolejce w Niecieczy. Maciej Skorża postawił na niego kosztem Pedro Tiby. Podjął więc niemałe ryzyko, ale miał nosa, bo braku Portugalczyka nie było widać, a ten, który go zastąpił, odpłacił się ładnym trafieniem.

"Kolejorz" miał w garści dwubramkowe prowadzenie i to był koniec emocji na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Lechii brakowało argumentów, a w końcówce także wiary w to, że mogłaby wyjść z kłopotów. Poznaniacy zwyciężyli bardzo pewnie, zrobili to po raz czwarty z rzędu i umocnili się na szczycie tabeli. Teraz mają 13 pkt.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (1:0) 1:0 - Mikael Ishak 17' 2:0 - Nika Kwekweskiri 63'

Składy:

Lech Poznań: Mickey van der Hart - Lubomir Satka, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Barry Douglas, Jesper Karlstrom (82' Radosław Murawski), Nika Kwekweskiri (73' Pedro Tiba), Michał Skóraś (73' Jan Sykora), Joao Amaral (82' Dani Ramirez), Jakub Kamiński, Mikael Ishak (85' Artur Sobiech).

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Mateusz Żukowski, Bartosz Kopacz, Mario Maloca, Conrado (57' Rafał Pietrzak), Tomasz Makowski, Joseph Ceesay (71' Kacper Sezonienko), Maciej Gajos (57' Bassekou Diabate), Jarosław Kubicki (84' Jan Biegański), Ilkay Durmus, Flavio Paixao (57' Łukasz Zwoliński).

Żółte kartki: Pedro Tiba (Lech Poznań) oraz Mateusz Żukowski, Mario Maloca, Dusan Kuciak (Lechia Gdańsk).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 14 652.

Czytaj także: Brutalna napaść pseudokibiców Legii Warszawa. Nie oszczędzili nawet 13-latka Kibice Śląska Wrocław nie zobaczą derbów

Źródło artykułu: