Rządy Qatar Sports Investments w Paryżu trwają już dekadę. W tym czasie kierujący PSG w imieniu emira Tamima ibn Hamada Al Saniego Nasser Al-Khelaifi wydał na piłkarzy blisko 2 mld euro. To kwota wręcz niewyobrażalna - nawet Manchester City, którego konto szerokim strumieniem zasila fundusz ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w branym pod uwagę okresie działał skromniej.
Na Parc des Princes gra dwóch najdroższych piłkarzy świata: Neymar (222 mln euro) i Kylian Mbappe (180 mln euro). Sprowadzenie tego pierwszego było transferem wszech czasów. Gdy Barcelonie wydawało się, że ustalona na blisko ćwierć miliarda euro kwota odstępnego będzie skutecznie odstraszać zainteresowanych Brazylijczykiem, Al-Khelaifi porozumiał się z piłkarzem za plecami Dumy Katalonii, bez mrugnięcia okiem wykonał przelew i przebił ówczesny transferowy rekord ponaddwukrotnie.
Mijają lata, a PSG nie przestaje zadziwiać. Teraz, w odstępie kilku tygodni, wicemistrz Francji sprowadził do Paryża kapitana Realu Madryt Sergio Ramosa, najlepszego gracza Euro 2020 Gianluigiego Donnarummę, wyrwał Liverpoolowi ząb trzonowy w postaci Georginio Wijnalduma, lekką ręką wydał 60 mln euro na Achrafa Hakimiego, czyniąc prawego obrońcę najdroższym piłkarzem lata, i wreszcie dokonał niemożliwego - sprowadził z Barcelony Lionela Messiego.
Niespełnione marzenie
Po zakontraktowaniu Messiego roczny budżet płacowy PSG napęczniał do 302 mln euro. Nie ma na świecie drugiej tak kosztownej w utrzymaniu drużyny sportowej. Al-Khelaifi ma w ręce skuteczne argumenty, ale nie na wszystkich robi wrażenie petrowaluta, w której się rozlicza. Na przeprowadzkę do Paryża nie dał się namówić na przykład Robert Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)
Sprowadzenie Polaka już na zawsze pozostanie niespełnionym marzeniem Katarczyków. Zresztą, lista najważniejszych osób w świecie futbolu, którzy w ten sam sposób obeszli się smakiem, jest zdecydowanie dłuższa. Są na niej Florentino Perez, prezydent Realu Madryt, legendarny menedżer Man Utd sir Alex Ferguson czy właściciel Chelsea Roman Abramowicz.
Lewandowski długo był na szczycie listy życzeń PSG. Paryski klub pierwszy kontakt z Bayernem ws. Polaka nawiązał już w grudniu 2014 roku, a jesienią kolejnego roku paryżanie przeszli do konkretów. - Widzieli w nim następcę odchodzącego z PSG Zlatana Ibrahimovicia - zdradził WP SportoweFakty Cezary Kucharski, agent kapitana Biało-Czerwonych w tamtym czasie.
- Miał być pierwszoplanową postacią zespołu, jego największą gwiazdą. Neymar trafił do Paryża dopiero rok później. PSG mocno zależało na Robercie. Może nie aż tak bardzo jak Florentino Perezowi, ale zależało - zapewniał nas Kucharski.
Weto żony
Olivier Letang, ówczesny dyrektor sportowy PSG, usłyszał od Karla-Heinza Rummeniggego to, co inni: "Lewandowski nie jest na sprzedaż". Al-Khelaifi nie dał jednak za wygraną i latem 2016 roku przeszedł do ofensywy. Odejście Zlatana Ibrahimovicia było już przesądzone i PSG na gwałt potrzebowało nowej "9" i wielkiej gwiazdy.
Według "L'Equipe", paryski klub chciał przeznaczyć na Lewandowskiego ok. 100 mln euro. To już kwota, która mogłaby zachęcić Rummeniggego do zmiany zdania. W tamtym czasie tyle kosztowali jedynie Cristiano Ronaldo i Gareth Bale, więc Polak miał się stać jednym z najdroższych piłkarzy świata. I spełniłby marzenie o byciu bohaterem spektakularnego transferu.
Lewandowski początkowo dopuszczał do siebie myśl o transferze do PSG, ale temat upadł. - Przeprowadzka do Francji nie odpowiadała jego żonie - ujawnił Kucharski w styczniu 2019 roku w rozmowie z "Piłką Nożną", gdy już nie reprezentował piłkarza. Odpowiedź Lewandowskiego była bezkompromisowa. - Nigdy nie słyszałem czegoś tak głupiego. Czasami jest wiele czynników - stwierdził w wywiadzie dla "Telefoot".
Kucharski w rozmowie z WP SportoweFakty przekonywał jednak, że to głównie weto Anny pogrzebało transfer: - Po mistrzostwach Europy we Francji mówiła, że za żadne skarby do Francji się nie przeniesie. Z tego powodu spotkania z PSG ostatecznie miały charakter kurtuazyjny. PSG odzywało się wielokrotnie, ale nigdy rozmowy nie weszły na kolejny poziom. Nie nalegałem na to, żeby przejść dalej, bo widziałem silny opór w rodzinie.
Nagroda za cierpliwość
Lewandowscy nie dali się skusić urokom Paryża, a Robert świetnie na tym wyszedł. Los wypłacił mu bonus za lojalność i cierpliwość. Niedługo później "Lewy" podpisał z Bayernem nowy kontrakt, który sprawił, że stał się najlepiej opłacanym piłkarzem w historii Bundesligi. Za każdy sezon gry na Allianz Arenie inkasuje od tej pory 20 mln euro.
Paryżanie otarli łzy, sprowadzając rok później Neymara i Mbappe. PSG kompletuje drużynę marzeń, bo jego właściciele mają obsesję triumfu w Lidze Mistrzów. Tymczasem "Lewy", który oparł się ich pokusom, w 2020 roku wygrał Champions League, nie ruszając się z Monachium. Swoją wymowę miało to, że w finale pokonał wtedy właśnie paryżan.
Jako gracz Bayernu spełnił też kolejne marzenie i został wybrany Piłkarzem Roku 2020. A Neymar, który odszedł z Barcelony do PSG, by wyjść z cienia Messiego, zacząć działać na własny rachunek i wygrywać plebiscyty FIFA i "France Football", po przeprowadzce do Paryża ani razu nie załapał się nawet na podium. Nie wszystko jest na sprzedaż i nie wszystko da się kupić.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)