Maciej Szczęsny to były bramkarz klubu z Warszawy (w latach 1987-1996), który wywalczył z nim dwa mistrzostwa Polski. Teraz prognozuje szanse ekipy Czesława Michniewicza i ostrzega przed tym, co piłkarze z Zagrzebia spróbują zrobić w rewanżu w stolicy.
Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Wynik 1:1 trzeba uznać za nadspodziewanie dobry. Wcześniej miał pan spore wątpliwości, czy Legia jest gotowa na wielkie pucharowe wyzwania. Jak jest teraz?
Maciej Szczęsny: Przede wszystkim nie jestem pewny, czy remis 1:1 w Chorwacji to faktycznie aż taka niespodzianka - zwłaszcza jeśli spojrzymy na grę obu drużyn. Legia popełniała wprawdzie błędy, były momenty, w których Dinamo naciskało, bo ma po prostu dobry i zgrany zespół, mimo to rezultat jest dość sprawiedliwy.
Kluczowe pytanie przed rewanżem jest takie, czy Dinamo pod presją niezbyt korzystnego wyniku u siebie, będzie stać na to, by bardziej dokręcić śrubę. Jakie jest pana zdanie?
Mam wątpliwości, czy Chorwaci są w stanie znacząco poprawić jakość swojej gry. Nie sądzę, choć na pewno stać ich na to, by w większym stopniu grać na połowie rywala i konsekwentnie realizować trochę inną taktykę. Myślę, że położą większy nacisk na kasowanie ewentualnych kontr Legii - nawet gdyby wiązało się to z wybijaniem piłki w trybuny. Grając u siebie, kilka razy się spóźnili, poza tym za wszelką cenę chcieli odbierać piłkę, zamiast po prostu przerwać atak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Nabrali respektu?
Przekonali się, że to co próbowali robić dotąd, grozi im stratą gola. Być może przy strzale Ernesta Muciego ich bramkarz mógł się zachować minimalnie lepiej, lecz nie chcę go za mocno krytykować, bo to było dobre uderzenie. Przede wszystkim Dinamo już wie, że wbicie bramki Legii jest trudnym zadaniem, w czym spora zasługa Artura Boruca. Bardzo wysoko oceniam jego występ w Zagrzebiu.
Czy Legia pana zdaniem urosła mentalnie? Nie przegrała na terenie, na którym wręcz skazywano ją na porażkę.
Trener Robert Podoliński mówił niedawno w magazynie "Gol", że jego zdaniem lepszych zawodników ma Dinamo, to ono lepiej gra w piłkę i Legia wciąż musi szukać sposobu na awans. Mam wrażenie, że w tych słowach jest głęboki sens. Pod względem czysto piłkarskim też stawiałbym na Chorwatów, ale nie wykluczam, że ten sposób się jednak znajdzie. Usiądę przed telewizorem z wypiekami na twarzy i nie wydaje mi się, żeby rewanż rozstrzygnął się szybko. Ani Legia, ani Dinamo nie wbiją kilku goli, rozstrzygając losy awansu np. po 55 minutach. Szykuje się świetny mecz, w którym mistrz Polski musi pokazać bardzo dobrą dyspozycję, ale też mieć trochę szczęścia. Przydałaby się również po raz kolejny świetna forma Artura Boruca.
A może to jednak będą szachy i bardziej czekanie na błąd rywala? Sam pan mówił, że Dinamo nabrało respektu.
Powiem tak: jeśli Legia będzie liczyć na 0:0, dogrywkę i rzuty karne, to się poślizgnie na skórce od banana. Nie sądzę też, żeby w charakterze drużyny z Zagrzebia leżała zachowawcza gra. Chorwaci na pewno spróbują zaatakować, a legioniści muszą im odebrać cierpliwość i sprawić, że rywal będzie bił głową w ścianę. Jeżeli pojawią się dwie, trzy sytuacje na kontrę, muszą być z tego strzały - tak, żeby przeciwnik się bał. Myślę, że sztab szkoleniowy Dinama wyciągnął wnioski z pierwszego spotkania i wie, że jego zespół musi podkręcić tempo.
Stać go na to?
Chorwaci nie zagrają już dużo lepiej niż u siebie, ale na pewno spróbują być bardziej konkretni. Sądzę, że częściej będą próbować kończyć akcje strzałami, przez co Boruc będzie miał więcej pracy. Legia musi się takich sytuacji wystrzegać. To ciężka, niewdzięczna i paskudna praca, często bez piłki, ale może być kluczowa dla losów tego meczu.
Kto więc awansuje dalej?
Cały czas szanse wynoszą ok. 60:40 na korzyść Dinama. To ono ma lepszych piłkarzy i lepiej zgraną drużynę. To oczywiście wcale nie oznacza, że musi wygrać. Nie trzymają się mnie skłonności hazardowe, ale gdybym miał stawiać jakieś pieniądze w celu zbicia fortuny, postawiłbym na Dinamo. Jednak gdybym miał postawić grosze, to z uśmiechem zrobiłbym to na Legię. Byłby z tego drobny zarobek i jeszcze radość z awansu. I oby tak się stało.
Czytaj także:
W Warszawie ma dojść do zamieszek! "Będzie musiało przyjechać wojsko"
Kapitan Dinama Zagrzeb jest w Warszawie, ale może nie zagrać