Pasy straciły gola po nieco ponad kwadransie, a do ich bramki przymierzył z rzutu karnego Robert Pich. Jedenastka została podyktowana za zagranie ręką Mateja Rodina. Śląsk Wrocław nie oddał już zaliczki do ostatniego gwizdka, choć Cracovia prowadziła fragmentami oblężenie jego pola karnego.
- Przed meczem zmieniliśmy ustawienie, żeby wyeliminować atuty Śląska i na początku stwarzaliśmy groźne sytuacje podbramkowe. Później głupia ręka w polu karnym i sędzia podyktował jedenastkę dla Śląska. Dla mnie to niezrozumiałe zachowanie piłkarza. W niektórych sytuacjach można ich tłumaczyć, ale w tej wiadomo przecież, że skoro jest ręka w polu karnym, to będzie jedenastka. Gol zmienił całe nastawienie Śląska, który wycofał się i zaczął bazować na naszych stratach - wskazuje trener Michał Probierz na konferencji prasowej.
- Mieliśmy fragment przed przerwą, w którym dominowaliśmy. Wydawało się, że jesteśmy bliżej zdobycia bramki, ale błąd w organizacji gry sprawił, że straciliśmy drugą. Walczyliśmy o wyrównanie, ale nie udało się. Brakowało cierpliwości, pojawiła się nerwowość. To bolesne, w drugim meczu z rzędu promowaliśmy bramkarza przeciwnika, ale trzeba to przyjąć z pokorą i pracować dalej - dodaje szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
Drugiego gola dla Śląska strzelił Erik Exposito po kontrataku i późniejsze trafienie Pellego van Amersfoorta nie odebrało Śląskowi kompletu punktów. W doliczonym czasie grająca w osłabieniu drużyna Jacka Magiery musiała podenerwować się o korzystny wynik. Sędzia Tomasz Wajda zastanawiał się nad przyznaniem Cracovii rzutu karnego za faul na Lukasie Hrosso, ale ostatecznie piłka trafiła do wrocławian.
- Dla mnie to nie była nerwowa końcówka, a normalna, kiedy bramkarz wbiega w pole karne przeciwnika. Byłem przekonany, że sędzia nie ma prawa podyktować jedenastki, choć rzeczywiście analiza sytuacji trwała długo. Drużyna broniła się heroicznie, przeprowadzała zabójcze kontrataki i odniosła zwycięstwo - wspomina trener Magiera.
- Jesteśmy zadowoleni z cennego wyniku. Taki cel postawiliśmy sobie jako drużyna. Pokazała ona dużą determinację, szczególnie po zejściu jednego zawodnika. Świetnie broniła, strzeliła gola w dziesięciu. Żyjemy z dnia na dzień i po meczu od razu o nim zapominamy i zabieramy się za przygotowania do spotkania z Hapoelem Beer Szewa w Lidze Konferencji - dodaje Magiera.
Czytaj także: Legia Warszawa ogłosiła transfer. Piłkarz składa szumne zapowiedzi
Czytaj także: Eduards Visnakovs ponownie zagra w Polsce. Kierunek transferu może zaskakiwać