Kilka miesięcy temu zarzucano mu, że nie zależy mu na grze na Euro 2020. Że wybrał karierę klubową, a nie pomoc reprezentacji Polski na wielkim turnieju. Na początku roku Arkadiusz Milik rzeczywiście był bardzo daleko od wzięcia udziału w mistrzostwach Europy. Teraz jednak ma ogromne szanse nie tylko na miejsce w 26-osobowej kadrze, ale i w podstawowej "11".
Z powodu kontuzji kostki Krzysztof Piątek nie weźmie udziału w ME. Wielki pech snajpera Herthy BSC sprawił, że dziś to właśnie Milik wydaje się pewniakiem do gry obok Roberta Lewandowskiego w linii ataku Biało-Czerwonych.
Stracone pół roku
- Do Euro jest troszeczkę czasu, ale czas biegnie nieubłaganie. Bliżej mistrzostw będziemy patrzyli na to, czy zawodnicy grają w drużynach klubowych, praktyka meczowa będzie ważna - mówił pod koniec ubiegłego roku Jerzy Brzęczek. Ówczesny selekcjoner reprezentacji kierował te słowa m.in. do Arkadiusza Milika, który przez całą drugą połowę 2020 roku nie miał żadnych szans na grę w SSC Napoli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia nabrał się na jawne oszustwo
Przez konflikt z prezydentem klubu Aurelio de Laurentisem (spowodowany brakiem zgody na przedłużenie kontraktu - przyp. red.), polski napastnik został odstawiony od pierwszej drużyny i nie mógł w normalnym trybie przygotowywać się do mistrzostw Europy.
Przedłużająca się nieobecność i pojawiające się doniesienia, że Milik może chcieć zaczekać do końca sezonu i dopiero wtedy zmienić klub, tylko wzmocniły krytykę pod jego adresem. Nieprzychylnych komentarzy nie brakowało, także tych, że zależy mu już tylko na pieniądzach.
Jednak 21 stycznia te zarzuty można było wyrzucić do kosza. Tego dnia Polak podpisał kontrakt z Olympique Marsylia i jego szanse na Euro 2020 automatycznie wzrosły. A po kilku tygodniach jeszcze bardziej, gdy Milik wskoczył do podstawowej "11" francuskiego klubu i zaczął trafiać do siatki.
Ten dorobek trzeba docenić
Do tej pory rozegrał dla OM we wszystkich rozgrywkach 14 meczów i strzelił sześć bramek. Choć jego przygoda z zespołem trwa mniej niż cztery miesiące, Milik jest już trzecim najlepszym strzelcem drużyny. A trzeba wziąć pod uwagę, do jakiej ekipy trafił reprezentant Polski.
Choć kibice Olympique Marsylia liczą w każdym sezonie na walkę o mistrzostwo Francji, klub nie ma szans na rywalizację z Paris Saint-Germain, OSC Lille czy Olympique Lyon. Milik nie ma w swoim nowym zespole piłkarzy takiej klasy jak Dries Mertens, Fabian Ruiz czy Piotr Zieliński. Na dodatek OM jest targany konfliktami, wewnętrznymi (Thauvin - Payet) i zewnętrznymi (kibice - klub).
Dlatego też trzeba docenić dorobek Milika, dla którego najważniejszy był powrót do regularnej gry. Nie jest wykluczone, że już latem Polak ponownie zmieni klub - włoskie media regularnie przypominają, że największe kluby z Serie A wciąż monitorują jego sytuację, w tym Juventus.
Choć dla wielu kibiców nad Wisłą Milik nie jest napastnikiem wysokiej klasy i wypomina mu się zmarnowane sytuacje, na zachodzie Europy jego umiejętności są bardzo cenione. Nie tylko we Włoszech, ale także w Hiszpanii, gdzie bardzo poważnie zainteresowane były nim takie kluby jak Atletico, Sevilla, Valencia czy Real Betis.
27-latek jest wypożyczony do Marsylii do czerwca 2022 roku, a według mediów jego klauzula wynosi zaledwie 12 milionów euro. To bardzo atrakcyjna cena, która zrobi się jeszcze bardziej kusząca w przypadku udanego Euro 2020.
Wielkie szanse na pierwszy skład?
A wydaje się, że w czerwcu Milik może mieć pewne miejsce w ataku reprezentacji Polski. Paulo Sousa wcale nie ma wielkiego wyboru w pierwszej linii, zwłaszcza po wypadnięciu Krzysztofa Piątka.
W marcowych meczach eliminacji do MŚ 2022 swoją szansę otrzymał Karol Świderski, jednak na ten moment napastnik PAOK-u Saloniki wydaje się być zawodnikiem co najmniej o klasę gorszym od Milika. W szerokiej kadrze na pierwsze zgrupowanie znalazł się też Dawid Kownacki z Fortuny Duesseldorf, jednak wciąż nie może ustabilizować formy.
Z kolei w PKO Ekstraklasie najlepszym polskim napastnikiem jest bez wątpienia Jakub Świerczok z Piasta Gliwice. I 28-latek mógłby być bardzo ciekawym rozwiązaniem, wydaje się też, że po prostu zasłużył na powołanie. Niestety dla piłkarza, słychać, że Sousa nie bierze go pod uwagę.
I to chyba wszyscy rywale snajpera Olympique Marsylia do gry w reprezentacji Polski. Pozycja Roberta Lewandowskiego jest oczywiście niepodważalna.
Jeśli selekcjoner nadal będzie decydował się na grę dwoma napastnikami, pozycja Milika w kadrze jeszcze się umocni. A przecież jeszcze kilka miesięcy temu samo załapanie się do składu na turniej wydawało się w jego przypadku dużym sukcesem.