[tag=18658]
Marcus Vinicius da Silva[/tag] jest jednym z dwóch piłkarzy (obok Michała Marcjanika), którzy wystąpili w barwach Arki Gdynia w finałach Pucharu Polski w 2017 i 2018 roku. Najpierw żółto-niebiescy wygrali po dogrywce z Lechem Poznań, a rok później okazali się gorsi od Legii Warszawa.
- Rzeczywiście, tylko my zostaliśmy z tamtej ekipy. Czujemy się dobrze przed tym spotkaniem. Wiemy, że nie jesteśmy faworytem, ale w poprzednich meczach też nie byliśmy. Będziemy robić swoje - powiedział da Silva na konferencji prasowej.
I choć nie u każdego trenera Arki był podstawowym zawodnikiem, to trudno wyobrazić sobie gdyński zespół bez niego. W sezonie 2016/17 to jego gol w ostatnich minutach meczu z Olimpią Zambrów sprawił, że Arka awansowała do kolejnej rundy, a w sezonie 2017/18 to jego trafienie dało Arce finał. W obecnym sezonie Marcus da Silva strzelił już cztery bramki w Fortuna Pucharze Polski.
- Nie czuję się kimś wyjątkowym w tych rozgrywkach. W porządku, robiłem swoje, ale przypominam, że nie tylko ja zdobywałem bramki. Oczywiście, dorzuciłem swoją cegiełkę do tych sukcesów, ale najważniejsze w tym wszystkim jest bycie zespołem - przyznał piłkarz Arki.
Brakuje mu już zaledwie jednego gola, żeby stać się najskuteczniejszym w historii zawodnikiem gdyńskiego klubu. Dokonanie tego w finale Pucharu Polski z pewnością byłoby czymś niezwykłym. - Na samą myśl o tym aż przeszły mnie ciarki. Oczywiście to nie jest tak, że specjalnie zostawiłem tego gola na niedzielny mecz. W każdym spotkaniu wychodzę na boisko z myślą o zdobywaniu bramek. Jeśli wygramy, a dodatkowo ja zdobędę jedną z bramek, będzie to dla mnie podwójnie historyczny moment - podkreśla Marcus da Silva.
W przypadku zwycięstwa Rakowa, czwarte miejsce w PKO Ekstraklasie będzie skutkować grą w eliminacjach do europejskich pucharów. W związku z tym Lechia Gdańsk, KGHM Zagłębie Lubin, Warta Poznań, Piast Gliwice i Śląsk Wrocław będą w niedzielę trzymać kciuki za częstochowian. - To jest tylko jeden mecz. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Zdajemy sobie sprawę, że zespoły walczące o czwarte miejsce w PKO Ekstraklasie będą kibicować w tym meczu Rakowowi, natomiast my na to nie zwracamy uwagi. Wychodzimy na boisko i chcemy robić swoje. Raków jest faworytem, ale my damy z siebie wszystko, żeby sprawić niespodziankę - przyznał.
Początek spotkania Raków Częstochowa - Arka Gdynia w niedzielę o godz. 16.
CZYTAJ TAKŻE:
Finał Fortuna Pucharu Polski. Arka Gdynia chce upuścić krwi Rakowowi
Trudne początki Macieja Skorży w Lechu Poznań. "Nie mieści mi się to w głowie"
ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera zdradził, co wyprowadza go z równowagi. Padły mocne słowa