Na początku życia Roy'a Kean'a niewiele wskazywało na to, że ten skromnie wyglądający chłopak może zrobić wielką karierę piłkarską. Wręcz przeciwnie. Młody Keane bym zafascynowany sportami walki, głównie boksem i pod tym kierunkiem kształtował swoją przyszłość. Wybitnym talentem w tym sporcie jednak nie był i po kilku treningach dał sobie spokój, próbując sił w biegach średniodystansowych. Po krótkim czasie uznał jednak, że bieg do mety nie jest tym, co chciałby robić na co dzień i postanowił zapisać się do klubu piłkarskiego.
Wielki niechciany
W tej kwestii pojawił się jednak problem, gdyż żaden zawodowy klub futbolowy, w jakim młody Roy Keane chciał występować nie był zainteresowany podpisaniem z nim kontraktu. Nieco podłamany tym faktem zawodnik zdecydował się związać z klubem półamatorskim Cobh Ramblers, gdzie zasmakował nieco profesjonalizmu i okrzepnął w futbolu. W Ramblers występował jednak tylko przez rok. Nieprzeciętne umiejętności młodego Irlandczyka dostrzegli, bowiem skauci bardziej znanego Nottingham Forest i z angielskim klubem 19-letni wówczas Keane podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt.
W owym czasie mówiło się też, że młody irlandzki zawodnik miał też oferty przejścia do Brighton i Tottenhamu Londyn. Zdecydował się jednak na parafowanie umowy z Nottingham Forest, w głównej mierze ze względu na trenera Brian'a Clough'ta, którego Keane darzył dużym szacunkiem. Mówiło się też, że nie tylko osoba trenera zadecydowała o decyzji Keana, a fakt, że Nottingham jako jeden z nielicznych klubów spełnił marzenie 14-letniego Roy'a, który rozsyłał do znanych angielskich klubów prośby o przesłanie klubowych pamiątek. Forest miało wówczas spełnić marzenie nastolatka.
W Nottingham Keane radził sobie bardzo pewnie. Był kluczowym zawodnikiem drugiej linii angielskiego zespołu i czuł się tam bardzo dobrze. Swoją kreatywnością i walecznością imponował nie tylko fanom miejscowej drużyny, ale także kolegom z zespołu, którzy wypowiadali się o nim w każdym wywiadzie z wielkim szacunkiem. Barwy Nottingham Forest Keane reprezentował przez trzy lata, w latach 1990-93 rozegrał w barwach tej drużyny 114 spotkań, w których strzelił 22 bramki. Wybitnym strzelcem zatem nie był, ale bardzo dużo bramek dla Forest padało po jego dograniach, dzięki czemu zwrócił na siebie uwagę bardziej znanych klubów z Wysp Brytyjskich.
Czerwony Diabeł z Zielonej Wyspy
W maju 1993 roku Roy Keane był o krok przejścia do spadającego z Premiership Blackburn Rowers. Kiedy Irlandczyk był gotowy do parafowania umowy, a do finalizacji transakcji brakowało tylko podpisu samego zawodnika do Kean'a zadzwonił menedżer Manchesteru United, Sir Alex Ferguson. Klub, jakiego Szkot był trenerem i fakt, że sam wielki Sir Alex zdecydował się na kontakt z 22-letnim wtedy Kean'em sprawił, że utalentowany irlandzki zawodnik bez zastanowienia zdecydował swą przyszłość związać z drużyną Czerwonych Diabłów. Uraził tym samym menadżera Blackburn Rowers, Kenny'ego Dalglish'a, który jak mówią anegdotki opowiadane na Wyspach Brytyjskich ani razu nie podał już Irlandczykowi ręki. Niemniej jednak dla uzdolnionego gracza transfer do Manchesteru był jak los wygrany na loterii.
Umiejętnie zresztą szansę wykorzystał. Najpierw wraz z Paulem Incem tworzył zgrany duet na środku pola drużyny z Old Trafford, a kilka lat później, gdy karierę zakończył Francuz, Erick Cantona Keane przejął od niego funkcję kapitana drużyny. Niestety potem przed rozwijającym się w niesamowitym tempie talentem Roy'a Kean'a pojawiły się pierwsze schody. W jednym z meczów nabawił się fatalnej w skutkach kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych, co sprawiło, że kapitan Manchesteru musiał pauzować przez większość sezonu 1997/98, przez co Czerwone Diabły przegrały walkę o tytuł mistrza Anglii z Arsenalem Londyn.
Powrót w chwale
Kiedy w roku 1999 Roy Keane wrócił do zespołu z Old Trafford gra Manchesteru przybrała na wartości, a drużyna sięgnęła po mistrzostwo i Puchar Anglii, a także triumfowała w finale Ligi Mistrzów. Krewki Irlandczyk niesamowitą walecznością, ambicją i charakterem wkupił się w serca kibiców Manchesteru United do tego stopnia, że ci stawali za nim murem w każdej sytuacji, gdy ten tego potrzebował. Najwyraźniejszy tego znak miał miejsce po przegranym przez Manchester meczu z Middlesbrough. Czerwone Diabły oddały mecz bez walki i poległy 1:4, a rozwścieczony Keane bez ogródek krytykował kolegów z drużyny za fatalną postawę.
Dla niektórych z nich był to powód do zaostrzenia stosunków z kapitanem drużyny, ale fakt, iż za Kean'em stanęła w tej sytuacji rzesza kibiców Czerwonych Diabłów sprawił, że sprawa rozeszła się po kościach, a koledzy Irlandczyka z drużyny jeszcze bardziej liczyli się z jego zdaniem. Tak wielkim zaufaniem fanów nie mógł się cieszyć nawet uznawany za jednego z ulubieńców kibiców Manchesteru Anglik, David Bechham, co według brytyjskich mediów było powodem wielkiego niezadowolenia angielskiego pomocnika.
Następca legendy
Latem 2006 roku jako 35-letni zawodnik Roy Keane postanowił rozstać się z Manchesterem United i spełnić swoje wielkie marzenie, jakim była gra w drużynie Celticu Glasgow. Drużynie The Boys Keane jako młody chłopak kibicował i sentyment do tego klubu pozostał mu na długie lata. Kiedy irlandzki zawodnik ogłosił publicznie tę decyzję będący legendą Manchesteru United Sir Alex Ferguson obwieścił, że chciałby by to właśnie Irlandczyk zastąpił go na ławce trenerskiej Czerwonych Diabłów, gdy ten odejdzie już na zasłużoną emeryturę. Słowa te były dla Kean'a powodem do wielkiej dumy i wzruszenia. Odchodząc z Old Trafford po 12 latach gry w tym klubie zapewnił, że jeszcze tu wróci.
Przez kibiców Celticu został przyjęty jak bohater. W drużynie z katolickiej części Glasgow próżno było bowiem szukać zawodników cieszących się tak wielką renomą w Europie. W szkockim klubie Keane występował m.in. z duetem Polaków Arturem Borucem i Maciejem Żurawskim. Niestety przygoda Kean'a z drużyną z Celtic Park trwała zaledwie pół roku. W czerwcu 2006 roku Irlandczyk zakończył bowiem karierę. Przyczyną tego faktu była przewlekła kontuzja biodra z którą nie umiał sobie poradzić. Oficjalnie zawiesił piłkarskie buty na kołku po meczu pożegnalnym pomiędzy Manchesterem United a Celtikiem Glasgow w maju 2006 roku. Spotkanie to zakończyło się triumfem Czerwonych Diabłów 1:0, po bramce Cristiano Ronaldo. Roy Keane w obu drużynach zagrał po jednej połowie.
Niespełniony trener
Po zakończeniu kariery zawodniczej Keane zajął się pracą trenerską. Początek miał iście bombowy, gdyż w 2006 roku przejął stery nad drużyną Sunderlandu i w tym samym sezonie awansował z Czarnymi Kotami do Premier League. Tam jednak nie radził sobie już tak dobrze. Drużyna miała potencjał na walkę o górną połówkę tabeli, jednak sztuka ta się irlandzkiemu szkoleniowcowi nie udała. Po trzech latach pracy na Stadium of Light opuścił klub. Na nowe oferty pracy nie musiał jednak czekać zbyt długo. Szybko z propozycją współpracy zgłosił się włodarze Ipswich Town. Ofertę tę Keane przyjął i z drużyną zdobywców Pucharu UEFA w 1981 współpracę kontynuuje do chwili obecnej.
Wciąż czeka też na spełnienie obietnicy Sir Alex'a Ferguson'a, który obiecał mu pracę na Old Trafford, ale doświadczonemu szkockiemu menadżerowi obecnie na emeryturę się nie spieszno.
Człowiek z zielonym sercem
Obok bogatej kariery klubowej Roy Keane może poszczycić się także kilkoma sukcesami odniesionymi z reprezentacją Irlandii. W kadrze narodowej Keane zadebiutował w 1991 roku, w meczu z Chile, zakończonym remisem 1:1. Z reprezentacją Zielonej Wyspy uczestniczył w dwóch turniejach Mistrzostw Świata. Najpierw w 1994 roku został wybrany najlepszym irlandzkim zawodnikiem imprezy, a w roku 2002 znajdował się co prawda w kadrze reprezentacji Irlandii, ale na skutek konfliktu z selekcjonerem nie zaliczył ani minuty na koreańsko-japońskich boiskach.
Faktem tym Keane był mocno rozczarowany i po azjatyckim Mundialu zdecydował się zakończyć reprezentacyjną karierę. Do kadry narodowej wrócił jednak w roku 2004 za namową ówczesnego selekcjonera Brian'a Kerr'a. Definitywnie reprezentacyjną przygodę zakończył w październiku 2005 roku po nieudanych dla irlandzkiej reprezentacji eliminacjach do Mistrzostw Świata w Niemczech.
W sobotę przedstawimy postać Luisa Figo, legendarnego pomocnika FC Barcelony, Realu Madryt, Interu Mediolan i reprezentacji Portugalii.