Bohater z Mediolanu następcą Roberta Lewandowskiego?! Bayern Monachium szuka napastnika

Getty Images / Michael Regan - UEFA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Michael Regan - UEFA / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Bayern Monachium dokładnie obserwuje transferowy rynek w poszukiwaniu napastnika, który w przyszłości może zastąpić Roberta Lewandowskiego. Według włoskich mediów, na celowniku mistrza Niemiec znalazł się 21-letni Włoch.

W ostatnich dniach w Europie zrobiło się głośno na temat Giacomo Raspadoriego z US Sassuolo. W ramach 32. kolejki Serie A 21-latek wszedł z ławki rezerwowych w meczu w Mediolanie z AC Milan i zdobył 2 gole. Dzięki dubletowi, goście pokonali wicelidera rozgrywek 2:1 i wciąż mają szansę na występ w europejskich pucharach (więcej o meczu TUTAJ).

Według "Tuttosport", Raspadori znajduje się w orbicie zainteresowań kilku czołowych klubów. Wśród chętnych na młodego napastnika wymienia się także Bayern Monachium, który szuka perspektywicznego środkowego napastnika, mogącego za kilka lat zastąpić Roberta Lewandowskiego.

Raspadori ma ważny kontrakt z Sassuolo do czerwca 2024 r., a jego aktualna cena oscyluje w granicach 20 mln euro. Obecnie zmiennikiem Polaka jest 32-letni Eric Choupo-Moting, który ma przedłużyć umowę z Bayernem do końca kolejnego sezonu.

Raspadori zagrał w 23 meczach tego sezonu w Serie A, ale tylko 10 razy wychodził w podstawowej jedenastce. Jego dorobek to 4 gole i 2 asysty. Ze względu na swój wzrost (172 cm) i styl gry, we Włoszech porównywany jest do Sergio Aguero. Wśród zainteresowanych piłkarzem ekip wymienia się również RB Lipsk, Inter Mediolan i Olympique Marsylia.

Młody napastnik gra również w reprezentacji Włoch U-21. Podczas niedawnej grupowej fazy mistrzostw Europy Raspadori zdobył bramkę i miał asystę w meczu ze Słowenią. Włosi awansowali do fazy pucharowej, która zostanie wznowiona na przełomie maja i czerwca.

Czytaj teżBundesliga. Robert Lewandowski oceniony przez trenera. Nie są to miłe słowa

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy

Źródło artykułu: