Nie będzie poczwórnej korony! Bardzo słaby mecz Manchesteru City z Chelsea

PAP/EPA / Ben Stansall / Na zdjęciu: piłkarze Chelsea FC cieszą się z bramki
PAP/EPA / Ben Stansall / Na zdjęciu: piłkarze Chelsea FC cieszą się z bramki

Chelsea imponowała świetną organizacją z tyłu i szybką grą z przodu. Manchester City popełniał proste błędy w ustawieniu, grał bez żadnego pomysłu. "The Blues" zameldowali się w finale FA Cup, pozbawiając "The Citizens" marzeń o poczwórnej koronie.

Dla Manchesteru City i Chelsea półfinał FA Cup to najlepszy możliwy test przed półfinałami Ligi Mistrzów. "The Citizens" do tego mają szansę na historyczną, poczwórną koronę w tym sezonie. Z kolei "The Blues" wciąż walczą o ligowe TOP 4 i dwa trofea na koniec sezonu.

Choć w pierwszych minutach więcej piłką grał lider Premier League, to potem zdecydowanie dominowali londyńczycy. Byli lepiej zorganizowani w środku pola i w obronie. Mogli zdobyć szybko bramkę, ale trafienie Hakima Ziyecha nie zostało uznane - Timo Werner spalił wcześniej akcję. Manchester nie miał żadnego pomysłu, jak wyjść z własnej połowy, uciec spod pressingu. Maksymalnie podchodził do 40. metra od bramki Chelsea.

"The Blues" nie konstruowali zbyt wielu okazji strzeleckich, ale całościowo lepiej prezentowali się od rywala. Dobre wrażenie robili szczególnie Ziyech, Jorginho i Reece James. Anglik popisał się ładnym strzałem z dystansu słabszą nogą, ale nieznacznie się pomylił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!

W drugiej części obrona Manchesteru City straciła Kevina De Bruyne. Belg nabawił się urazu kostki przy jednej akcji, a jego nieobecność zdecydowanie obniżyła morale drużyny. Joao Cancelo i Ruben Dias zaczęli popełniać błędy w ustawieniu i gubić pozycje. To bezlitośnie wykorzystała Chelsea w szybkiej akcji. Werner urwał się lewą stroną, zagrał w pole karne, a Ziyech dołożył nogę i dał cenne prowadzenie. Chwilę później Marokańczyk miał wyborną szansę na 2:0, ale strzelił prosto w bramkarza.

Londyńczycy potem mocno się cofnęli i oddali inicjatywę przeciwnikowi, ale ten zupełnie nie miał pomysłu, jak stworzyć zagrożenie. Strzał Rodri z dystansu i kilka niezłych zagrań Phila Fodena nie wystarczyły. Gabriel Jesus nie potrafił dobrze odczytać zagrań, Raheem Sterling psuł każdą możliwą akcję. Cały mecz w wykonaniu Manchesteru City był naprawdę słaby.

W doliczonym czasie gry Christian Pulisić trafił na 2:0, ale gol nie został uznany. Amerykanin ładnie minął rywali, świetnie uderzył z kilkunastu metrów, ale spalił wcześniej akcję przy podaniu Emersona Palmieriego.

Chelsea wygrała skromnie, ale zasłużenie i zameldowała się w finale FA Cup. Była zdecydowanie lepiej zorganizowaną drużyną. Thiago Silva świetnie sterował obroną.

W niedzielę zostanie wyłoniony drugi finalista Pucharu Anglii. Na słynnym Wembley Leicester City podejmie Southampton FC Jana Bednarka. Na trybuny wejdą kibicie w ramach eksperymentu. Ma zasiąść nawet 20 tys. fanów.

Chelsea FC - Manchester City 1:0 (0:0)
1:0 - Hakim Ziyech 55'

Chelsea: Kepa Arrizabalaga - Cesar Azpilicueta, Thiago Silva (88' Kurt Zouma), Antonio Ruediger - Reece James, N'Golo Kante, Jorginho, Ben Chilwell - Mason Mount (70' Christian Pulisic), Hakim Ziyech (79' Emerson Palmieri) - Timo Werner (79' Kai Havertz).

Man. City: Zack Steffen - Joao Cancelo, Aymeric Laporte, Ruben Dias, Benjamin Mendy - Fernandinho, Rodri - Ferran Torres (64' Ilkay Gundogan), Kevin De Bruyne (48' Phil Foden), Raheem Sterling - Gabriel Jesus.

Żółte kartki: James, Azpilicueta (Chelsea), Fernandinho, Laporte (Man. City).

Sędzia: Mike Dean.

Czytaj też:
Klub Płachety wraca do Premier League
Bardzo złe noty Fabiańskiego

Komentarze (0)