Dzieci ponownie bez ruchu. Rządowe obostrzenia destabilizują pracę szkółek i akademii

Materiały prasowe / Paweł Wengierski / Na zdjęciu: młode piłkarki Akademii TS ROW
Materiały prasowe / Paweł Wengierski / Na zdjęciu: młode piłkarki Akademii TS ROW

- To po raz kolejny komplikuje nam życie - mówi Tomasz Kieczka z Akademii TS ROW. Rząd w czwartek docisnął śrubę i zablokował niemal cały sport i rekreację. Wyjątek jest tylko jeden.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzecia fala pandemii koronawirusa atakuje coraz mocniej. W czwartek w kraju było 34 151 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia, a w piątek padł kolejny rekord, bo licznik zatrzymał się na liczbie 35 143.

Wzrost zakażeń spowodowany przez COVID-19 sprawił, że rząd słowa zmienił w czyny. Już wcześniej ogłosił bowiem, że w takim wypadku można spodziewać się działań i kolejnych obostrzeń. I stało się - zdecydowano się na wprowadzenie nowych ograniczeń. Dotknęły one m.in. szkółek piłkarskich, które na dwa tygodnie muszą zawiesić swoje treningi.

Na mocy nowych obostrzeń od 27 marca do 9 kwietnia w kraju funkcjonować w miarę normalnie może jedynie sport zawodowy, który oczywiście swoje rozgrywki prowadzić może bez udziału publiczności.

- To po raz kolejny komplikuje nam życie. Dziewczęta przez ostatnie 3-4 miesiące przygotowywały się do rozgrywek, budowały formę, a teraz przez dwa tygodnie będą poza treningiem - komentuje Tomasz Kieczka, szef Akademii TS ROW. W jego akademii trenuje ok. 80 dziewczynek - od skrzata do juniora. Dodatkowo współpracuje z ośmioma innymi klubami mieszanymi, gdzie pomaga w szkoleniu blisko 150 dziewczyn.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Floyd Mayweather Jr ćwiczy, a pieniądze lecą z nieba

Co jest największym problemem? Czy po 9 kwietnia wszystko wróci do jako takiej normalności. - Zakładamy, że ten lockdown potrwa dwa tygodnie. Już i tak inauguracja rozgrywek będzie musiała zostać przesunięta, a sezon potrwa dłużej - dodaje. - To trochę destabilizuje pracę, nie mówiąc już, że przez te dwa tygodnie lockdownu zawodniczki będą funkcjonowały na zasadzie pracy indywidualnej.

Akademie i tak nie mają łatwo - zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. W zimę były problemy z obiektami, bo szkoły w trosce o bezpieczeństwo nie chciały udostępniać swoich sal. - U mnie taka sytuacja jest od zimy. Dyrektor szkoły nie zdecydował się na wynajem obiektu podmiotom zewnętrznym - komentuje Marek Krotofil, trener i założyciel szkółki Kroto Sport.

- Dostęp do szkół stanowił problem, bo interpretacja przepisów nie była oczywista. Kuratorium nie wydawało zakazów, ale dyrektorzy sprawy traktowali z dużą powagą - dodaje Kieczka.

Ten drugi miał pole manewru, korzystał z obiektów MOSiR-u. Te były w pełni przygotowane do zajęć pod względem obostrzeń. - Trzymamy się rygorów, a za sprawy związane z obostrzeniami odpowiadał właściciel obiektu. I tutaj wszystko było przygotowane bardzo dobrze, a my stosowaliśmy się do ich zasad - kontynuuje Kieczka.

Same akademie również starały się zachować bezpieczeństwo i respektować narzucone zasady. - Zawsze były podstawowe rzeczy, jak dezynfekcja na wejściu czy wyjściu z zajęć. Treningi też staraliśmy się dostosować do narzuconych obostrzeń - wyjaśnia Krotofil.

Bezpośredniego kontaktu jednak trudno uniknąć. - Wiadomo, że sport jest kontaktowy i trudno odejść od tego, żeby podczas zajęć w ogóle go nie było. Tak samo ciężko zrobić trening bez gry - dodaje Krotofil, który sam jest zawodnikiem drużyny ROW 1964 Rybnik.

Piłkarz dodaje, że aktywność fizyczna w całym tym pandemicznym świecie jest ważna. - Sam sport i aktywność są bardzo ważne. Na dworze warunki są bardzo dobre, nie powinny przynosić szkody. Z drugiej jednak strony jestem w stanie zrozumieć decyzję wiedząc, jak to wszystko wygląda - zakończył. Jego żona jest pielęgniarką.

Do 9 kwietnia szkółki i cały sport uznawany za nie zawodowy ma zakaz treningów czy rozgrywania meczów. Problem w tym, że na chwilę obecną nie można stwierdzić, że po tym czasie wszystko wróci do normy.

Zobacz także:
Rekordowe pieniądze na inwestycje sportowe w Polsce. Resort pochwalił się kwotą

Źródło artykułu: