Piłkarze Stali Mielec mogli czuć olbrzymi niedosyt po meczu z Lechią Gdańsk. - Mówiłem po meczu z Górnikiem, że nie można gorzej przegrać, bo nie mieliśmy okazji do zdobycia bramki, która dałaby nam punkt. Teraz mecz wyglądał diametralnie inaczej. Byliśmy lepszą drużyną w obu połowach i zasłużyliśmy na zwycięstwo, ale z drugiej strony nie mamy nawet remisu. Oddajemy 30 strzałów w tym 10 celnych, mamy 14 rzutów rożnych, więcej biegamy, utrzymujemy się przy piłce - rozpoczął Leszek Ojrzyński na pomeczowej konferencji prasowej.
Trener wypowiedział się o Lechii. - To drużyna, która dobrze się broni, ma dużo szczęścia i moim zdaniem zdobyła nieprawidłową bramkę i wiem, co mówię, bo nasz obrońca dostał od Zwolińskiego w nos tak, że krew się polała. Ja nie jestem sędzią, ale wiem, w jakiej sytuacji jestem ja i moja drużyna - walczę o życie i nie będę udawał, że mam inne myśli. To było przypadkowe, ale miało kluczowe znaczenie dla tej sytuacji, bo Flis krył Zwolińskiego i dostał cios w nos, a Zwoliński mijał bramkarza. Gdyby tego ciosu nie było, to Flis by asekurował akcję - przeanalizował Ojrzyński.
- Szkoda, że coś takiego nas spotyka, bo jeden punkt może nam dać upragnione szczęście. Bez tej bramki nie byłoby też nerwowości, a miała ona niebagatelny wpływ na wynik meczu. Mieliśmy dużo sytuacji, by odmienić losy spotkania, ale tego nie zrobiliśmy. Powiedziałem chłopakom w szatni: głowy do góry. Gdybyśmy byli słabszą drużyną, to temat byłby inny, teraz byliśmy nieskuteczni. Ciężko cokolwiek powiedzieć, z drugiej strony jestem dumny z chłopaków, którzy walczyli do końca. Lechia jest znana z takiej gry, z Rakowem też wybroniła zwycięstwo. Ja dawno nie miałem sytuacji, by moja drużyna miała taką przewagę i nie zremisowała meczu, a to nas spotkała przez tą bramkę. Dla mnie każde uderzenie w twarz to przewinienie - podkreślił raz jeszcze trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Wpływ na grę Stali miała zmiana warunków atmosferycznych. - W końcu mieliśmy normalne warunki do treningu i mówiłem, że będzie to widać na boisku. Było dużo sytuacji strzeleckich, płynność gry i było to najlepsze spotkanie, od kiedy jestem trenerem w Stali. Pewne rzeczy mogliśmy skorygować, ale błędy zawsze będą się zdarzały. Albo bramkarz fantastycznie się zachował, albo nie trafialiśmy, albo poprzeczka ratowała gości. Nie zawsze wszystko wpadnie, a jedna bramka może spowodować o tym, że jesteś pokonany. Idziemy dalej za ciosem, musimy poprawić skuteczność i być z wiarą nastawieni, że wyjdziemy z ostatniego miejsca na finiszu. Mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą - przypomniał Ojrzyński.
Czy ta porażka nie podetnie skrzydeł mieleckiej drużynie? - To nie podcina skrzydeł, bo bramka była przypadkowa. Mamy dużo spotkań przed sobą i będziemy to kontynuować i wygrywać kolejne mecze. Nie gramy o mistrzostwo, tylko wiemy o co walczymy. Szczęście przychodzi nam ciężko, mogłoby być inaczej, a wszystko wychodzi inaczej. Coraz mniej spotkań zostaje, rozgoryczenie może być większe i nie może dochodzić do takich sytuacji - przeanalizował Leszek Ojrzyński.
Czytaj także:
Gol kuriozum zadecydował o zwycięstwie Piasta
Stal kreowała, Lechia zapunktowała