Wygrana na boisku ostatniej drużyny PKO Ekstraklasy przyszła Lechii Gdańsk bardzo trudno. - Nie będę opowiadał, że był to wielki mecz, bo tak nie było. Takiego spotkania nie zagraliśmy i trzeba to otwarcie powiedzieć. Budując drużynę ważne jest, żeby wygrywać takie spotkania, których nie rozgrywa się, jak by się chciało. Ja to cenię, ale zdecydowanie wolę, jak jest więcej futbolu w futbolu - przyznał wprost Piotr Stokowiec.
- To był mecz walki, przed czym przestrzegałem w tygodniu. Stal to niebezpieczny zespół, grający mocny, fizyczny futbol. Jestem zadowolony z tego, że trzymaliśmy się w defensywie. Druga połowa była w tym aspekcie zdecydowanie lepsza i dziękujemy przede wszystkim Dusanowi Kuciakowi za to, że nam pomógł. Trzy punkty pozwolą nam odetchnąć, nie zabraknie realnej oceny meczu, bo wymagamy od siebie zdecydowanie więcej - dodał trener Lechii po meczu ze Stalą Mielec.
Był to dla Lechii trzeci mecz bez straconej bramki z rzędu. - Po końcowym gwizdku głęboko odetchnąłem, bo wolałbym, by więcej zależało od nas, mniej od szczęścia. Ważne jest to, że to trzecie zwycięstwo. Mieliśmy plan na ten mecz, ale nie do końca był on realizowany. Drużyna w tygodniu na treningach dowie się szczerej prawdy, bo będzie trzeba to realnie skorygować. Chłodnej głowy nam nie zabraknie. Gratuluję drużynie takiego doświadczenia i zimnej krwi, a Stal pokazuje, że nie zasługuje absolutnie by być na ostatnim miejscu. Może przeważyło doświadczenie - stwierdził Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki
Czy Stal Mielec czymś zaskoczyła gdańszczan? - Spodziewaliśmy się takiego meczu. Już początek był bardzo mocny i najtrudniejsza sytuacja dla Dusana Kuciaka miała miejsce w 13. sekundzie. Stal nie do końca nas zaskoczyła, ze względu na wiejący wiatr nie porywaliśmy się na to, by próbować ratować dobrą grą, skupiliśmy się na skomasowanej defensywie. Najważniejsze było wygranie meczu, kosztem widowiska. Sam nie lubię takich meczów, ale mieliśmy cel nadrzędny - przekazał Stokowiec.
Gdańszczanie awansowali na 4. miejsce. Czy wobec tego liczą na to, że w finale Fortuna Pucharu Polski zagrają będący na podium Legia i Raków? - Skupiamy się na najbliższym spotkaniu, musimy działać metodą małych kroków. Na razie wyszliśmy z głębokiego dołka i to też jest sztuka. Drużyna mocno zapracowała i najważniejszy teraz jest mecz z Podbeskidziem, nie myślę o pucharach, bo to myślenie abstrakcyjne. Powoli zaczynamy wychodzić na właściwą ścieżkę, musimy dołożyć więcej jakości - uspokaja trener Lechii.
Czytaj także:
Przełom w Lechu Poznań
Piast świętuje, Jagiellonia ma czego żałować