Coraz gorsze liczby Dariusza Żurawia w Lechu Poznań. Inni na jego miejscu tracili już pracę

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Dariusz Żuraw

- Jesienią w Lizbonie zaczęło się upuszczanie powietrza - mówi o Lechu Bartosz Bosacki. Wicemistrz Polski słabo zaczął rundę wiosenną PKO Ekstraklasy, a trener Dariusz Żuraw na tle swoich poprzedników wypada coraz mizerniej. Czy grozi mu dymisja?

Po remisie z Górnikiem Zabrze (1:1), osiągniętym w dodatku w bardzo przeciętnym stylu, "Kolejorz" spadł na 10. miejsce w tabeli, mając teraz ogromną stratę 10 pkt. do podium i 13 do liderującej Pogoni Szczecin.

Za nami dopiero półmetek rozgrywek, ale tendencja w ekipie Dariusza Żurawia jest bardzo niepokojąca, bo w czterech ostatnich spotkaniach zdobyła ona zaledwie dwa "oczka". To nie koniec, coraz gorzej wyglądają statystyki samego szkoleniowca.

Gorąco na ławce?

Żuraw prowadzi "Kolejorza" od kwietnia 2019 roku. 18 pkt. wywalczone w 15 meczach obecnego sezonu daje mu zatrważającą średnią 1,2 pkt. na jedno spotkanie. Jeśli weźmiemy pod uwagę całą kadencję 48-latka przy Bułgarskiej, jego statystyki też wypadają blado. W erze Amiki średnia 1,548 pkt. to wynik lepszy tylko od Jana Urbana, Adama Nawałki oraz Ivana Djurdjevicia, a przecież cała trójka była zwalniana za słabą postawę ich podopiecznych.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarze zaszczepieni przeciwko COVID-19 przed mistrzostwami Europy? "Spokojnie czekamy na swoją kolej"

Czy Dariusza Żurawia czeka taki sam los? W końcówce rundy jesiennej słyszeliśmy, że poznaniacy potrzebują odpoczynku po końskiej dawce meczów, lecz gdy wrócili do gry wiosną, ich gra w ogóle się nie poprawiła. - Można tak powiedzieć, z drugiej strony po jednym meczu nie możemy oceniać, jak ten zespół jest przygotowany. Myślę, że byłoby to niesprawiedliwe - skreślanie tak szybko zawodników czy trenera. Górnik Zabrze to nie jest taki słaby przeciwnik, miał przecież udaną jesień. Nie zmienia to oczywiście faktu, że Lech powinien zagrać lepiej - ocenił w rozmowie z WP SportoweFakty były piłkarz "Kolejorza", Bartosz Bosacki.

- Gdyby klub miał teraz robić zmiany, to nie wiem co po występie w Bielsku-Białej musiałoby się dziać w Legii Warszawa. Faktem jest natomiast, że z tej drużyny zeszło powietrze. Gdyby kiepsko radziła sobie w lidze, ale np. nadal grała w pucharach i robiła tam wyniki podobne jak latem w eliminacjach, inaczej byśmy to wszystko oceniali - dodał.

Żuraw sam sobie zaszkodził

Poważne kłopoty poznaniaków zaczęły się w końcówce fazy grupowej Ligi Europy i miały podłoże nie tylko sportowe. W obawie o wynik ligowego starcia z Podbeskidziem Bielsko-Biała (wygranego ostatecznie 4:0), trener Żuraw posłał na mecz z Benficą Lizbona dość rezerwowy skład, sadzając na ławce kilku kluczowych piłkarzy. Jego drużyna poległa w Portugalii z kretesem (0:4), potem z łatwością rozbiła beniaminka, lecz to było jej ostatnie ligowe zwycięstwo.

Bosacki uważa, że tamte decyzje nie pomogły szkoleniowcowi. - Takie rzeczy jak w Lizbonie nie powinny się dziać. Dla mnie wystawienie rezerwowego składu było sygnałem, że upuszczamy powietrze. Nie wiem czy to zachwiało zaufaniem do Dariusza Żurawia, jednak patrząc z boku, jako kibic i ktoś, kto kiedyś grał w piłkę, decyzje kadrowe były kompletnie niezrozumiałe. Sam się zawsze złościłem, gdy którykolwiek z trenerów chciał mi dać odpocząć. Miałem o to zresztą konflikt z Jose Marią Bakero, bo on co chwilę tak mówił - że tyle gram i muszę odpocząć.

Większym problemem trenera Żurawia są jednak bardzo słabe liczby. - Pod koniec ubiegłego roku przedłużał umowę i na pewno przedstawił jakiś plan. Jeśli nie jest on realizowany, zawsze można dokonać zmiany. Pytanie tylko co dalej. Zawarcie kontraktu o niczym nie świadczy, a w Lechu było zagrywką głównie pijarową, obliczoną na uspokojenie kibiców. Współpraca została jednak przedłużona, a rozmowy o zmianach zagęszczają atmosferę. To będzie też wpływać na zespół - nie ma wątpliwości Bosacki.

Były zawodnik "Kolejorza" nie zajął jednoznacznego stanowiska w kwestii zasadności ewentualnych zmian na ławce. Faktem jest natomiast, że wyniki Żurawia są dalekie od tych, które mieli niegdyś Franciszek Smuda, Jacek Zieliński, Mariusz Rumak czy Nenad Bjelica. A tylko "Franz" przecież zdołał wypełnić kontrakt, pozostałych trenerów zwalniano.

Obecny szkoleniowiec lechitów ma najniższy w erze Amiki procent zwycięstw (zaledwie 40,3).

Ekstraklasowy bilans trenerów Lecha Poznań w erze Amiki:

TrenerMZRPBramkiProc. zwyc.PktŚrednia pkt
Franciszek Smuda (2006-2009) 90 45 28 17 159:92 50,0 163 1,811
Jacek Zieliński (2009-2010) 40 22 10 8 64:31 55,0 76 1,900
Jose Maria Bakero (2010-2012) 39 18 8 13 53:28 46,2 62 1,590
Mariusz Rumak (2012-2014) 82 47 17 18 136:73 57,3 158 1,927
Maciej Skorża (2014-2015) 41 18 11 12 64:45 43,9 65 1,585
Jan Urban (2015-2016) 33 15 6 12 39:37 45,5 51 1,545
Nenad Bjelica (2016-2018) 65 34 18 13 109:50 52,3 120 1,846
Adam Nawałka (2018-2019) 11 5 1 5 15:13 45,5 16 1,455
Ivan Djurdjević (2018) 14 6 2 6 19:19 42,9 20 1,429
Dariusz Żuraw (2019-) 62 25 21 16 105:71 40,3 96 1,548

* Zestawienie nie uwzględnia trenerów tymczasowych.

Czytaj także:
Wyjazd na mecz przykrywką dla emigracji zarobkowej. 18 lat temu "kibice" Amiki Wronki uciekali do Wielkiej Brytanii

Źródło artykułu: