- Moim celem było sześć punktów przeciwko mojemu byłemu klubowi. Napisałem to na kartce i powiesiłem na lodówce. Zrobiłem to, to dla mnie wspaniały dzień - mówił w Sky Sports po sobotnim meczu Rafał Gikiewicz.
Jeszcze w zeszłym sezonie polski bramkarz występował w 1. FC Union Berlin i mówiło się o nim, że był najlepszym zawodnikiem zespołu. Rywalizacja z byłym klubem była dodatkową motywacją dla Polaka. - Jestem bramkarzem i muszę bronić rzutów karnych - stwierdził.
FC Augsburg zwyciężył po dwóch bramkach Floriana Niederlechnera. "Klub przedarł się do strefy gwarantującej utrzymanie dzięki napastnikowi Niederlechnerowi oraz bramkarzowi Gikiewiczowi" - czytamy w sport1.de.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: odpalił petardę w meczu o Puchar Maradony. Kapitalny gol!
"Gikiewicz wygranym meczu z Union Berlin" - tak brzmi nagłówek w internetowym wydaniu "Morgenpost". "Rafał Gikiewicz był wyraźnie bardziej zrelaksowany, na twarzy miał lekki uśmiech" - czytamy.
"Markus Ingvartsen przy rzucie karnym poniósł klęskę w starciu ze swoim byłym kolegą" - czytamy w "Berliner Zeitung". Tu sprawę postawiono jasno: "1. FC Union przegrał w Augsburgu przez siebie i Rafała Gikiewicza".
Serwis SofaScore.com wystawił Gikiewiczowi notę 7,4 (w skali 1-10). Wyżej oceniono tylko Niederlechnera (8,5). Polak w sumie zanotował w tym starciu cztery interwencje w polu karnym.
Czytaj też:
Bundesliga. Hertha Berlin upokorzona. Krzysztof Piątek bez szans na strzał
Wymęczona wygrana Derby. Istotny udział Jóźwiaka przy bramce, bardzo dobry Bielik