Z naszych informacji wynika, że do spotkania między Jerzym Brzęczkiem a Zbigniewem Bońkiem doszło dziś w samo południe. Selekcjoner został zaproszony do siedziby związku. To była rozmowa w cztery oczy, podobnie jak sama decyzja prezesa, podjęta autonomicznie przez niego. Nie były to konsultacje ze współpracownikami, Boniek wziął to na siebie.
Z tego, co słyszymy, selekcjoner był mocno rozżalony i zaskoczony. Liczył, że po tym, jak w ostatnich miesiącach Boniek mocno go bronił, uda mu się jednak zachować posadę. Tymczasem nic z tych rzeczy. A powód?
Prosty, sportowy: z tego, co usłyszeliśmy, po gruntownej analizie Zbigniew Boniek doszedł jednak do wniosku, że Brzęczek nie gwarantuje progresu reprezentacji, a ten rok jest niezwykle ważny - czekają nas nie tylko finały EURO, ale i eliminacje do mundialu w 2022 roku.
Na pewno za odejściem Brzęczka nie stoją żadne sprawy prywatne. To samodzielna decyzja prezesa PZPN, który zaskoczył większość swoich współpracowników. Z tego, co usłyszeliśmy, Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN, dowiedział się o tej decyzji w niedzielę. Wielu innych ludzi wokół PZPN dziś rano, albo z komunikatu.
Selekcjoner, po spotkaniu z prezesem, spędził jeszcze trochę czasu w siedzibie związku, żegnając się z będącymi na miejscu pracownikami.
W czwartek o 15:00 na konferencji prasowej prezes Boniek ma powiedzieć więcej na temat kulisów zwolnienia Brzęczka.
ZOBACZ WIDEO: Jan Tomaszewski komentuje zwolnienie Brzęczka. "Boniek nie wziął pod uwagę jednej rzeczy"