- Piłkarzy mamy światowej klasy, ale zespołu już nie. Świadczą o tym chociażby dwa ostatnie mecze z Włochami - które były najważniejsze w 2020 roku - oraz z Holandią kilka dni później. Z Włochami zagraliśmy w najsilniejszym składzie, bo mogliśmy przecież wygrać grupę Ligi Narodów, ale już trzy dni później było aż pięć zmian. Dlaczego? - pyta retorycznie Jan Tomaszewski.
- Myślę, że Boniek powinien wziąć kogoś z zagranicy, ale pod jednym warunkiem: asystenci muszą być Polakami. Widziałbym tutaj Michała Probierza albo Piotra Stokowca. Musimy stworzyć coś takiego, co się nazywa kontynuacja. Trener z zagranicy, kiedy skończy mu się kontrakt, zostawi reprezentację polskiemu asystentowi. W Niemczech jest tak od dawna, że reprezentacja przechodzi w ręce asystenta. Tak też musi być u nas - dodaje.
- Przeważyło to, że my cały czas mówiliśmy o finałach mistrzostw Europy, które odbędą się w czerwcu. Wszyscy, łącznie ze Zbyszkiem Bońkiem, zapomnieli, że w marcu czekają nas mecze o udział w mistrzostwach świata. Jak to miało pójść dobrze skoro nie mamy zespołu? Ten zespół trzeba "zrobić" na zasadzie mentalnej. Dlatego muszą być rozmowy z zawodnikami, nowy selekcjoner musi urządzać konferencje online. Piłkarze muszą uwierzyć w trenera - przyznaje legendarny bramkarz.
- Reprezentacji krajowej w przeciwieństwie do klubu nie buduje się. Reprezentację się ma albo się nie ma. Buduje się zespół klubowy, do którego można kupić Lewandowskiego, Ronaldo czy Messiego - kończy Jan Tomaszewski.
Jerzy Brzęczek był selekcjonerem reprezentacji Polski od lipca 2018 roku. Poprowadził drużynę narodową w dwóch edycjach Ligi Narodów, a także w eliminacjach do Euro 2020. Z 16 meczów wygrał osiem, cztery zremisował i tyle samo przegrał.
Zobacz także: Kto za Jerzego Brzęczka? Ci trenerzy pozostają bez pracy
ZOBACZ WIDEO: Zagraniczny trener jedyną opcją dla Polski? "W kraju nie mamy nikogo z wielkim autorytetem"