Reiss dla SportoweFakty.pl: Grało mi się średnio

W sobotnim meczu z Motorem Lublin doświadczony piłkarz zagrał po raz pierwszy w Warcie Poznań. Choć nie udało mu się uświetnić debiutu zdobyciem bramki, to jednak zaprezentował się z dobrej strony, a jego drużyna wygrała 4:1.

Po raz ostatni 37-letni napastnik zagrał w meczu o punkty przed ośmioma miesiącami, a rywalem Lecha był Feyenoord Rotterdam. Po tak długiej przerwie przyszło mu zmierzyć się z drużyną Motoru. - To był mój świadomy wybór. Chciałem zostać w Poznaniu. Dzisiaj gram dla Warty i postaram się robić to jak najlepiej - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zapewnia Piotr Reiss.

Inauguracja rozgrywek I ligi wypadła okazale dla Zielonych, wyraźnie górowali oni nad lubelską jedenastką w każdym elemencie gry. - Przede wszystkim myślę, że zespół chcący wygrać i prezentujący przynajmniej wyrównany poziom powinien raczej starać się grać w piłkę i stwarzać sobie sytuacje, a Motor poza długimi podaniami i stałymi fragmentami gry nam nie zagroził. Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie. Próbowaliśmy grać dojrzalszą piłkę, nie taką, jaka panuje na pierwszoligowych boiskach. Chcieliśmy troszkę pograć piłką. Niestety, czasami się nie dało, widać było nerwowość w naszych poczynaniach - ocenia napastnik Warty.

Po latach gry w niemieckiej Bundeslidze i rodzimej ekstraklasie Reissowi przyszło grać na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, gdzie o zdobyczy punktowej często decyduje walka a nie umiejętności czysto piłkarskie. - Jest różnica jeśli chodzi o poziom, kulturę gry między ekstraklasą a pierwszą ligą, ale my będziemy starali się stosować w naszych meczach poziom ekstraklasy. Jeśli w dodatku to będzie poparte wynikiem, to będzie bardzo dobrze - deklaruje.

Król strzelców ekstraklasy z sezonu 2006/2007 w sobotę pokazał, że nie wolno go skreślać. Co prawda, miał nieco inne zadania, niż bardziej wysunięty zdobywca trzech bramek - Marcin Klatt, ale nie skupiał się wyłącznie na konstruowaniu akcji - w 29. minucie uderzył z pierwszej piłki z ok. 25. metrów i rywali uratowało spojenie. Pod względem motorycznym Reiss nie odstawał od pozostałych piłkarzy, ale ma on świadomość pewnych braków. - Na razie grało mi się średnio z racji tego, że troszeczkę później zacząłem okres przygotowawczy. Myślę, że za tydzień, dwa będę w pełnej dyspozycji - zauważa.

Komentarze (0)