Posiedzenie sądu ws. Cezarego Kucharskiego utajnione

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Cezary Kucharski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Cezary Kucharski

Przedstawiciele mediów nie zostali dopuszczeni do udziału w posiedzeniu sądu ws. zażalenia Cezarego Kucharskiego na działania prokuratury w jego sprawie.

27 października Cezary Kucharski został zatrzymany przez policję w związku z domniemanym szantażowaniem Roberta Lewandowskiego. Były menedżer kapitana reprezentacji Polski spędził w areszcie ponad dobę. Po usłyszeniu zarzutu "kierowania gróźb karalnych wobec wybitnego polskiego piłkarza, byłego klienta i współpracownika, celem zmuszenia pokrzywdzonego do zapłaty kwoty 20 milionów euro" został zwolniony do domu.

Prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec niego poręczenia majątkowego w wysokości 4,6 mln złotych (milion euro). Kucharski otrzymał również zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego, jego żony i kilku innych osób z jego otoczenia. Ma także zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu i znajduje się pod dozorem policji. Więcej TUTAJ.
 
Były menedżer piłkarza złożył zażalenie w kwestii zastosowania środków zapobiegawczych, o które wnosiła prokuratura. We wtorek pochylił się nad nim Sąd Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia. Pomimo wniosku przedstawicieli Kucharskiego o jawność posiedzenia, sędzia Jakub Kamiński przychylił się do stanowiska prokuratorów i nie wyraził zgody na udział w posiedzeniu przedstawicieli mediów.

Szantaż czy negocjacje?

Prokuratura postanowiła zatrzymać Kucharskiego po zawiadomieniu, które złożył pełnomocnik Lewandowskiego prof. Tomasz Siemiątkowski. - Na początku października złożyłem zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa szantażu przez pana Cezarego Kucharskiego względem pana Roberta Lewandowskiego. Kwota szantażu wynosi 20 milionów euro - mówił nam prof. Siemiątkowski.

- Jeśli chodzi o wątek kryminalny, dowody w moim przekonaniu są bardzo mocne i jednoznaczne, powiedziałbym porażające. Jako prawnik powiedziałbym, że wygląda to na książkowy przykład szantażu - dodał prof. Siemiątkowski.

Do rzekomego szantażu miało dojść przy okazji rozmów Lewandowskiego i Kucharskiego na temat rozliczeń związanych z RL Management - spółki, z której wyjść chciał Kucharski. W rozmowie z WP SportoweFakty były agent "Lewego" tłumaczył, że nie szantażował swojego wspólnika.

- Nie, zdecydowanie nie. To kłamstwo, grube kłamstwo. To wymyślona konstrukcja, która miała mocno uderzyć we mnie, odwrócić uwagę od prawdziwego powodu naszego sporu, czyli nierozliczonych wspólnych interesów - mówił. Więcej TUTAJ.

- Nie ma - jak sugeruje druga strona - dwóch różnych spraw, nie można osobno traktować kwestii naszych rozliczeń i osobno rzekomego szantażu. Obie nasze rozmowy - zarówno ta z Monachium, jak i ta z Warszawy - dotyczyły wyłącznie zamknięcia wspólnego biznesu - podkreślił Kucharski.

Bolesny rozwód

Kucharski reprezentował Lewandowskiego od 2007 roku. Razem przeszli drogę od II-ligowego Znicza Pruszków, przez Lecha Poznań i Borussię Dortmund, do Bayernu Monachium i najwyższego kontraktu w historii polskiego sportu.

Zakończyli współpracę na początku 2017 roku. Powodem rozstania było nieporozumienie, do którego doszło między Lewandowskim a Kucharskim i Maikiem Barthelem przy okazji negocjacji warunków nowego kontraktu z Bayernem.

Piłkarz zarzucił swoim agentom, że zapisane w gotowej do podpisu umowie zarobki są niższe od tych, o których był informowany. Więcej TUTAJ. Podpisał kontrakt, ale domagał się wyrównania "straty" od Kucharskiego, co doprowadziło do końca współpracy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski ma groźnego rywala. Popis piłkarza Bayernu

Źródło artykułu: